Uwielbiam powroty do domu po wyjazdach, urlopach i wakacjach.
Uwielbiam moment przekroczenia progu domu.
Mojego domu, który stworzyłam sobie na wymiar
i dopasowałam do swoich (i moich najbliższych) potrzeb.
Czekający na mnie i trochę uśpiony.
Taki bez zapachów i świeżych kwiatów, trochę zakurzony...
Ale mój. Taki znowu do oswojenia i ożywienia
odłożoną gdzieś książką, odstawionym nieumytym kubkiem po herbacie
i z papierkami po batonikach pozostawionych przez chłopaków przed telewizorem! :)
No, czasem jeden jest mój! ;)
I...
znów pod prysznicem stanę na bosaka,
będę spała we własnej niegryzącej pościeli,
jutro rano nie zbudzi mnie tatuś wrzeszczącego Adasia, który przechadzał się pod moimi drzwiami o 7.30,
ale pomruk ekspresu parzącego mi kawę.
Mogłabym wymieniać różnice, ale dobrze je wszystkie znacie, prawda?
Muszę odpocząć po urlopie! Tatuś Adasia mnie wykończył!
Ale już wróciłam. Nie ma jak w domu... :))
*
*
Pięknie napisałaś....
OdpowiedzUsuńWszędzie dobrze, ale w domu najlepiej - witaj:)
oj tak, zgadzam się w 100%.. hihihi już czuję tatusia Adasia hihihihi cieszę się, że jesteś! ;)buziaki!!!
OdpowiedzUsuńpewnie, że nie ma to jak we własnym domu...
OdpowiedzUsuńkiedyś właśnie miałam taki świat, teraz pusty wielki dom w którym jestem jest jedynie udręką i smutkiem nie spełnionych marzeń, które już nigdy się nie zrealizują...
dobrze jest wrócić do domu...
Hihi :-)Wszędzie dobrze, ale...
OdpowiedzUsuńWitaj Kochana...nie ma jak w domu...z pewnością cudowny masz DOM!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Warto wyjeżdżać, choćby po to, by docenić urok powrotów:)
OdpowiedzUsuńZawsze się śmiałam jak mama wchodziła do domu gdy wracałyśmy i mówiła -Dzień dobry kochany domeczku!!!!A teraz ja...robię to samo i cicho się uśmiecham jak czasem słyszę moje dzieci gdy wracają :))))
OdpowiedzUsuńSwietnie napisane...lubie powroty do domu, gdzie po dluzszym wyjezdzie wraca sie i czuje sie tak troche dziwnie, ale tak fajnie dziwnie, gdy trzeba sie z domem znowu oswoic i trwa to tylko chwile, bo juz za momencik wszystko jest juz takie nasze jakbysmy nigdzie nie wyjezdzali...:))
OdpowiedzUsuńbuziaki:)
Super, zaraz pewnie coś ślicznego pokażesz:) Ale kto wrzeszczał i zmęczył - Adaś czy jego tata? ;)
OdpowiedzUsuńTo prawda, w domu najlepiej!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zgadzam się w 100 %:)
OdpowiedzUsuńdom :)
OdpowiedzUsuńDominiko... wczoraj mieliśmy takie same odczucia
OdpowiedzUsuńi ten zapach pustego domu, a właściwie brak zapachu - teraz na nowo nadajemy mu barw, zapachów i smaków
uwielbiam nasze powroty do domu
dobrze, że jesteś - tu z nami i tam w swoim domu
ściskam ciepło
Też uwielbiam ten moment gdy przekraczam próg mojego domu, kocham go po prostu, ze wszystkimi jego niedoskonałościami :)
OdpowiedzUsuńA Ty kochana masz w domku cudowny stół i krzesła(chyba to secesja), żyrandole marzenie, a wszystko co na ścianie tworzy wyjątkowy klimat, nic tylko wracać z uśmiechem :)
witamy, sól i chleb musisz sobie wyobrazić, czekamy na zdjęcia z wypoczynku, pozdrowionka :)
OdpowiedzUsuńHome sweet home :) fajnie ,że jesteś :))
OdpowiedzUsuńtez lubię powroty do domu :)
pozdrawiam
Ag
Lubię wyjeżdżać po to żeby wracać i znowu doceniać najzwyklejsze rzeczy i codzienne sytuacje.Kocham podróże i kocham swoje kąty. :-) Buziaki
OdpowiedzUsuńWszędzie dobrze, ale w domku najlepiej ... stare słowa, ale zawsze prawdziwe :)))
OdpowiedzUsuńBuziaki :**
Tatusiowi Adasia mówimy nie :), trzeba było mu o 5.30 kota podesłać, miauczącego oczywiście :), ja bardzo lubię podróżować, ale czasem przyjemnie klapnąć u siebie ;)
OdpowiedzUsuńPowroty są najlepsze
OdpowiedzUsuńOch, dziewczyny! :) Z Wami to naprawdę jak powrót do domu! Bardzo Wam dziękuję za te wpisy, BARDZO!!! :D
OdpowiedzUsuńA wrzeszczał Adaś. Ale ja też bym wrzeszczała, gdybym miała takiego tatusia. Bo które dziecko wytrzyma np. półgodzinne karmienie pomidorową, jeśli zwyczajnie nie chce mu się jeść???? A tatuś mimo że już opluty wielokrotnie znów podgrzewa cholerną zupkę i zaczyna od początku!!!! I to wszystko na wspólnym korytarzu prawie pod moimi drzwiami...!! A jak nie pod drzwiami to na dworze owszem, ale pod moim oknem!!! O matko!
Dlaczego dzieci są drażniące? Bo mają nienormalnych rodziców.
No dobra. Ale to już za nami.
Uściski dla wszystkich! ♥
Oj o powrotach do domu to i ja coś dobrze wiem :) Dziś wróciłam po 2-miesięcznej nieobecności w moim domu i jak zawsze jestem prze-szczęśliwa :)
OdpowiedzUsuńJa również lubię powroty do domu :) wszędzie dobrze ale w domu Najlepiej!
OdpowiedzUsuńWitaj :)
OdpowiedzUsuńJa po powrotach z podróży, nawet krótkiej mam syndrom sprzątaczki. Wszystko układam , przestawiam, odświeżam. Czasem myślę,że to niezdrowe, po wypoczynku takie prace. no ale tak mam :)
Pozdrawiam :)