Cześć dziewczyny (i chłopaki ;) )!
Serdecznie witam nowych obserwatorów! Och, muszę zrobić jakieś nowe "srebrne" candy,
żeby Was wynagrodzić za zaglądanie i podziękować tym samym za Waszą obecność! :)
Kochani, melduję Wam
że mój projekt z włóczkowych, mega kolorowych kwadratów
że mój projekt z włóczkowych, mega kolorowych kwadratów
jest w stanie baaardzo zaawansowanym. Pobyt pod namiotem nad jeziorem zaliczam do super udanych!
A ponieważ sieć internetowa zdawała się być również na urlopie, co pozwoliło mi odpocząć (??? - nie wiem,
czy to dobre określenie) od niej nieco, mogłam poświęcić się mojej kwadratowej "tfórczości"!! ;)
Dziergałam kwadraty jak natchniona, stąd zdecydowanie zbliżyłam się do końca.
Pozostało mi zszywanie. A ponieważ zdecydowałam, że będzie to jednak nowe ubranie
na moją nie nową pufę, oprócz zszycia konstrukcyjne dopasowanie.
Bardzo Wam polecam spędzenie choć kilku dni pod namiotem z dzieciakami
(jeśli takowe posiadacie!). Taki pobyt to zupełnie inne codzienne realia niż te,
do których przywykły nasze dzieci żyjące we współczesnym, wygodnym świecie.
A jeśli tylko zaangażujemy je w organizację i będziemy pilnować aby miały włączony
guzik "myślenie", jestem przekonana, że zaskutkuje to dla nich nowym, rozwijającym doświadczeniem.
Rozkładanie namiotu, przy którym nie ma miejsca na chaos i musi być zachowana kolejność czynności,
pilnowanie porządku wokół siebie na bieżąco (a nie sprzątanie pokoju w piątek czy sobotę!),
bo inaczej na tak ograniczonej powierzchni funkcjonowanie stanie się niemożliwe,
czujność i szybkie działanie jeśli właśnie zaczyna kropić deszcz i trzeba błyskawicznie
pochować wszystko z zewnątrz do małego zadaszonego środka,
a po deszczu porozkładanie krzeseł, leżaków itp z powrotem na zewnątrz.
Ograniczone brudzenie naczyń ("nie, nie ma zmywarki!, dzieci kochane"),
toaleta na zewnątrz (klasa czystości: standard minus),
a łazienka z drugiej strony pola.
Najtrudniejsze w namiocie było to, że wciąż ktoś czegoś szukał ,
bo dla nas dorosłych, zorganizowanych, uporządkowanych i przykładnych (hihihi..!) osób,
zorganizowanie sobie świata na powierzchni kilku metrów
też nie jest taką łatwizną! Ale staraliśmy się, żeby przykład dobry młodym dawać! ;)
A tak między nami.... cieszę się, że rozstałam się z tym twardym materacem
i śpiworem w którym jak obracałam się na brzuch to zwijał mi się w precel! Ufff!
Nie ma to jak normalne łóżko!!! :)))
Wiecie co cenię sobie najbardziej w tym wyjeździe...??
To że spędzamy ze sobą czas razem 24 godz na dobę.
Nikt nie ucieka w swój świat wirtualny, komputerowy... i nie zamyka się w swoim pokoju,
dzieciak nie łapie przez parę dni facebooka, ma więc czas na rozmowę z Tobą...
I wtedy właśnie dowiadujesz się, że chciałby pójść z Tobą... na grzyby!
Że lubi zbierać grzyby!....... :)
Integrowanie rodzinne na maksa! Polecam baaardzo!
Moja ukochana (już roczna) Moka była przeszczęśliwa!
Uwielbia pływać. Może nie pływać, tylko wskakiwać do wody.
Robiła to bez końca: wskakiwała i wychodziła, i znów wskakiwała i wychodziła...!
Widziałam w jej oczach wielką frajdę! :)
Wakacje to fantastyczny czas, by niespiesznie spędzać go RAZEM!
Zwolnijmy tempo, poznawajmy jeszcze lepiej swoje dzieciaki, znajdźmy dla nich jeszcze więcej czasu!
Ściskam Was serdecznie!
♥
Bardzo Wam polecam spędzenie choć kilku dni pod namiotem z dzieciakami
(jeśli takowe posiadacie!). Taki pobyt to zupełnie inne codzienne realia niż te,
do których przywykły nasze dzieci żyjące we współczesnym, wygodnym świecie.
A jeśli tylko zaangażujemy je w organizację i będziemy pilnować aby miały włączony
guzik "myślenie", jestem przekonana, że zaskutkuje to dla nich nowym, rozwijającym doświadczeniem.
Rozkładanie namiotu, przy którym nie ma miejsca na chaos i musi być zachowana kolejność czynności,
pilnowanie porządku wokół siebie na bieżąco (a nie sprzątanie pokoju w piątek czy sobotę!),
bo inaczej na tak ograniczonej powierzchni funkcjonowanie stanie się niemożliwe,
czujność i szybkie działanie jeśli właśnie zaczyna kropić deszcz i trzeba błyskawicznie
pochować wszystko z zewnątrz do małego zadaszonego środka,
a po deszczu porozkładanie krzeseł, leżaków itp z powrotem na zewnątrz.
Ograniczone brudzenie naczyń ("nie, nie ma zmywarki!, dzieci kochane"),
toaleta na zewnątrz (klasa czystości: standard minus),
a łazienka z drugiej strony pola.
Najtrudniejsze w namiocie było to, że wciąż ktoś czegoś szukał ,
bo dla nas dorosłych, zorganizowanych, uporządkowanych i przykładnych (hihihi..!) osób,
zorganizowanie sobie świata na powierzchni kilku metrów
też nie jest taką łatwizną! Ale staraliśmy się, żeby przykład dobry młodym dawać! ;)
A tak między nami.... cieszę się, że rozstałam się z tym twardym materacem
i śpiworem w którym jak obracałam się na brzuch to zwijał mi się w precel! Ufff!
Nie ma to jak normalne łóżko!!! :)))
Wiecie co cenię sobie najbardziej w tym wyjeździe...??
To że spędzamy ze sobą czas razem 24 godz na dobę.
Nikt nie ucieka w swój świat wirtualny, komputerowy... i nie zamyka się w swoim pokoju,
dzieciak nie łapie przez parę dni facebooka, ma więc czas na rozmowę z Tobą...
I wtedy właśnie dowiadujesz się, że chciałby pójść z Tobą... na grzyby!
Że lubi zbierać grzyby!....... :)
Integrowanie rodzinne na maksa! Polecam baaardzo!
Moja ukochana (już roczna) Moka była przeszczęśliwa!
Uwielbia pływać. Może nie pływać, tylko wskakiwać do wody.
Robiła to bez końca: wskakiwała i wychodziła, i znów wskakiwała i wychodziła...!
Widziałam w jej oczach wielką frajdę! :)
Wakacje to fantastyczny czas, by niespiesznie spędzać go RAZEM!
Zwolnijmy tempo, poznawajmy jeszcze lepiej swoje dzieciaki, znajdźmy dla nich jeszcze więcej czasu!
Ściskam Was serdecznie!
♥
Ciekawe te Twoje kolorowe kwadraciki:) Choć przyznam , że wole bransolety w Twoim wykonaniu- uwielbiam je po prostu:) Za zorganizowanie candy też się nie obrażę;)
OdpowiedzUsuńP.S Moka jest śliczna:))
Pozdrawiam
Uwielbiałam kiedyś wakacje na polu namiotowym... spędzałam tak wakacje prawie co roku w górach :) Teraz... nie wiem, czy bym się zdecydowała... te spartańskie warunki chyba bardziej mnie przerażają ;)) "Dupka mi się chyba rozwiozła" hahahah ;) Piękny pies!! Buziaki!
OdpowiedzUsuńHahaha ja dokładnie jak Malina zbyt wygodna się zrobiłam a kiedyś tylko pod namiot jeździłam. Muszę przemyśleć ten temat,bo masz rację,że dla dzieciaków to niesamowita frajda :))Pozdrawiam
UsuńBardzo, bardzo trafne ostatnie zdanie!!! mi ostatnio przez myśl przeszło spanie pod namiotem, ale urlop męza dobiega ku końcowi więc w tym roku nie damy rady ale w przyszłym, kto wie;) choć ja własnie wróciam ze wsii te komary,robaki i inne mnie przerażają, także nie wiem czy się nadam...
OdpowiedzUsuńpufa zapowiada się genialnie;)))
Ale mieliście FARJDĘ :)))
OdpowiedzUsuńMoka jaka radosna :)))
Moje już samo namiotuje hihihi, ostatnio gdzieś czytałam taki fajny test na to, co się powinno zaoferować dziecku na fajne dziecieństwo, z 40 / 3 nie przerobiliśmy, ale to ze względu na "nienasze" warunki klimatyczne hihihi (test pisany był przez jakiegoś amerykanina, który miał w zasięgu wodospady!)
No nic... wspaniale sobie podziergałaś, ja bym chciała zwolnić, szykuję się już w tym kierunku od daaaawna :)
Podziwiam Ciebie za wakacje pod namiotem - nie na moje kości ;). ZAZdroszczę pufie ładnych ubranek! Pies bardzo sympatyczny:). Też potrzebuję odpoczynku od kompa...
OdpowiedzUsuńŚwietny post!! Bardzo kreatywne podejście do zwykłych rzeczy, my tez lubimy pod namiot, choć póki co jeździliśmy we dwoje :). Pod namiotem fajnie jest i tyle!!
OdpowiedzUsuńVery precious these camping days!
OdpowiedzUsuń♥ Franka
Wnioskuję Dominiko, że z letniego wypoczynku wszyscy (łącznie z Moką) wróciliście szczęśliwi i bogatsi w nowe doświadczenia:-) Rozumiem, że teraz mamy czekać na relację z wypadu na grzyby z dziećmi Twymi!:) Cieszę się, że spędziłaś mile czas i cieszę się, że jesteś już z powrotem:P:P:P
OdpowiedzUsuńTwoja Moka podbiła me serce! Labradory są kochane! Uwielbiam biszkoptową Lilkę mojego brata!
OdpowiedzUsuńDziewczyny, ale jak się fajnie wraca do własnego domu...., do własnej łazienki..., do własnego łóżka!! Przyjemnie bardzo! Lubię swój dom i lubię wracać! Plecki trochę rano bolały, nie powiem. Ale to już wiek zaawansowany swoje robi! ;) Tylko pakować i rozpakowywać się nie znoszę, a potem ciągle czegoś szukam.
OdpowiedzUsuńDziękuję, że do mnie zaglądacie! ♥♥
hahaha za to uwielbiam powroty! ;)))
Usuńzapach własnego domu, łóżka, zawsze codzienny a po powrocie wymarzony ;)))
Śliczne kwadraty podziwiam:) Kolorki super, radosne i energetyczne, wakacje pod namiotem dobrze służą:)
OdpowiedzUsuńkwadraciki wyglądają świetnie, czekam na końcowy efekt !!! pozdrawiam, ewa
OdpowiedzUsuńJak się cieszę, że wyjazd się udał. Super wyprawa!!! Psiakiem się zauroczyłam podobnie jak kwadratami z włóczki. POzdrowionka!!!
OdpowiedzUsuńHej hej:)
OdpowiedzUsuńZagladam pierwszy raz do Ciebie a tu tak fajnie, swojsko i szydełkowo:))
Połącz sobie kwadraty łańcuszkiem, po dwa od razu, będzie szybciej:)
Pozdrawiam i obiecuję poczytac Twojego bloga wnikliwiej:)
K.
Piekne zdjecie , widze, ze wyjazd udal sie i dzieki takim wypadom docenia sie co jest najwazniejsze, kwiadraciki sliczne i jestem ciekawa jak beda wygladac po ukonczeniu, a piesio taki jak moj czekoladowy labradorek, podrap ja za uszkiem , pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, to nie był na urlopie jeszcze to tylko może zazdrościć ;) Twoje prace są bardzo ciekawe.
OdpowiedzUsuńO kurcze, nigdy wcześniej tu nie dotarłam...
OdpowiedzUsuńJak zrobisz ubranie na ławkę daj znać, pozdrawiam :)
Pokażę na pewno ciekawa Waszych opinii. :)
UsuńRównież pozdrawiam!
no to jeszcze ciut słońca Wam zyczę :)
OdpowiedzUsuńŚliczne kwadraciki!
OdpowiedzUsuńO tak!!! Takie wyjazdy są świetne a jeszcze milsze są powroty do wygodnego łózia i normalnej łazienki.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjecia.
OdpowiedzUsuńMasz racje całkowitą, ja tez odliczam dni do urlopu i do 24 godzinnej obecności z moimi najbliższymi.
Pozdrawiam serdecznie
Namiot fajna sprawa :) , pamiętam moje wyjazdy , niestety moja latorośl na hasło namiot , ale bez łazienki ;)hihihihi
OdpowiedzUsuńKwadraciki super , odpoczynek pierwsza klasa
pozdrawiam
Ag
super pozytywne dziergadełko szykujesz :)) czekam na efekt końcowy :)
OdpowiedzUsuń