Czy kompot z sierpniowych jabłek i gruszek to rękodzieło...??
Pytam, bo tak trochę w tę stronę chcę kierować mój blog czyli pisać
o tym, co czasem "wytworzę" lub zmodyfikuję, więc nie byłam z początku pewna,
czy późno-letni kompot dobrze się w niego wpasuje...? :)
Ale ostatecznie zdecydowałam, że kompot jest rękodziełem.
Dzisiaj już niestety jest...!
W dobie wszechogarniającego nas przysłowiowego plastiku
taki nasunął mi się wniosek.
I mam nadzieję, że nie dożyję czasów w których kanapkę zrobioną własnoręcznie w domu
kiedyś ktoś rękodziełem nazwać będzie musiał!
(Bo już widziałam obrazki, gdy niektórzy zabiegani/zapracowani/zajęci
pracownicy dużych kooperacji/firm kupują każdego ranka gotową kanapkę
w plastikowym pudełku...)
No ale miało być o kompocie!
Myślę, że gotowanie kompotu, jak i uprawianie własnego ogródka przychodzi z wiekiem.
I wygląda na to, że ja taki "kompociany" wiek osiągnęłam właśnie.
Bardzo się staram, by moje dzieciaki nie piły kolorowych słodzonych napojów
wytworzonych z "niewiadomoczego", więc mój kompot
konkuruje w domu jedynie z wodą mineralną.
Tak, to możliwe. Wystarczy oprócz wody nic innego nie kupować,
a coca-colę wrzucać do koszyka OKAZJONALNIE.
I rośnie moje serce, gdy słyszę od syna, że tylko wodą ugasić pragnienie może!
Ale domowy kompot to prawie jak deser!
Ale domowy kompot to prawie jak deser!
Tak więc, drodzy moi, zachęcam do gotowania kompotu. :)
Pachnie bajecznie!
Owoców na niego nie kupiliśmy w supermarkecie.
Nie każdy ma ogród, wiem. My też nie mamy jabłek w ogrodzie.
Ale mają rodzice, sąsiadka, wujek czy znajomi...
My zbieraliśmy gruszki podczas wycieczki rowerowej za miastem.
Przy drogach często rosną stare owocowe drzewa.
Wystarczy zatrzymać rower...
Nie są idealne, kształtne i błyszczące, ale za to
pachną łąką i słońcem... :)
*
Na koniec chcę podziękować za wyróżnienia, które dostałam od
Lawendowej Panny
i
Moni.
i
Bei
Dziękuję dziewczyny baaardzo , bardzo serdecznie! ♥
Powinnam napisać o sobie parę słów...
Lecz z racji tego, że już kiedyś pisałam odeślę zainteresowanych tutaj
z tą różnicą, że ostatnio głowę wprost nabitą mam projektami i planami,
wciąż brakuje mi czasu, śpię coraz mniej i ważę trzy kilo więcej! :)
Weszłam w blogowy świat pół roku temu nie zdając sobie sprawy, że
kreatywność Wasza Blogerki kochane, wylewa się po prostu z monitora.
Bogactwo twórcze, ogrom wyobraźni i masa pomysłów jest Waszą niezaprzeczalną cechą.
Od każdej czerpię energię i każdej z Was należy się wyróżnienie, naprawdę!
*
Ściskam Kochani!
Pamiętajcie o kompocie! ;))
i
Moni.
i
Bei
Dziękuję dziewczyny baaardzo , bardzo serdecznie! ♥
Powinnam napisać o sobie parę słów...
Lecz z racji tego, że już kiedyś pisałam odeślę zainteresowanych tutaj
z tą różnicą, że ostatnio głowę wprost nabitą mam projektami i planami,
wciąż brakuje mi czasu, śpię coraz mniej i ważę trzy kilo więcej! :)
Weszłam w blogowy świat pół roku temu nie zdając sobie sprawy, że
kreatywność Wasza Blogerki kochane, wylewa się po prostu z monitora.
Bogactwo twórcze, ogrom wyobraźni i masa pomysłów jest Waszą niezaprzeczalną cechą.
Od każdej czerpię energię i każdej z Was należy się wyróżnienie, naprawdę!
*
Ściskam Kochani!
Pamiętajcie o kompocie! ;))
ja też taki kompocik bardzo lubię ... teraz w sadzie mam jabłka i śliwy i rabarbar i maliny jeszcze... codziennie inny smak pijemy:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Oj Martuchno, na maliny to bym do Ciebie przyszła! Uwielbiam! :)
UsuńJa mam jeszcze małe krzaczki, pierwszy rok rosną, więc czekam niecierpliwie... ;)
również pozdrawiam!
mmm,kompocik -pycha! i jakie piękne zdjęcia u ciebie.
OdpowiedzUsuńWiesz Guciu, trochę smak dzieciństwa nam się przypomniał! :)
Usuńoooo, zapomniałaś o wyróżnieniu ode mnie:(, a zapach gruszek to jeden z moich ulubionych- wolę wąchać niż jeść :)
OdpowiedzUsuńBeo kochana, już się poprawiłam! Ściskam Cię mocno i bardzo Ci dziękuję za pamięć o mnie!♥♥♥
Usuńdominika
Zawsze myślałam że zrobienie kompotu to skomplikowana sprawa, okazało się jednak że jest bardzo prosty:) i od czasu do czasu pojawia się u mnie:)
OdpowiedzUsuńPrawda? Ja nawet owoców nie obieram, bo ponoć pod skórką najwięcej dobrego. Chociaż nie wiem, czy po tym gotowaniu coś tam jeszcze zdrowotnego zostaje... Ale myślmy, że zostaje! :)
UsuńAż mi tu tym kompocikiem zapachniało .... ;)
OdpowiedzUsuńPyszności :)
U mnie w domu też nie pije się sztucznych soków, woda króluje ;)
Twój kompocik jak najbardziej kwalifikuje się na rękodzieło :)
Buziaki Kochana, miłego tygodnia życzę :*
Tak, tak kochana, bo mój kompot baardzo aromatyczny jest! :)
UsuńRównież najlepszych dni Ci życzę! ♥
Co za piękne zdjęcia, jesteś super fotografką:) Kompot kojarzy mi się z latami dzieciństwa, kiedy rano zrywało się garść owoców akurat dostępnych w ogrodzie, a już do obiadu popijało się aromatyczny kompocik. Pycha! Miłego tygodnia.
OdpowiedzUsuńJa też pamiętam kompoty z dzieciństwa, ale wtedy ich nie doceniałam i wolałam pepsi w szklanej kręconej butelce!
UsuńCzłowiek mądrzeje dopiero na starość! hihihihi!!! :)
wszystkiego dobrego!
Piękną karafkę na kompot masz! Dominiko moja droga!:) To tak na wstępie, gdyż mocno rzuca się w oczy - urokliwa jest. Kompoty to fajna sprawa - u nas w domu również nie ma napojów z "niewiedziećczego", pijemy tylko wodę mineralną niegazowaną (czasami gazowaną, bo mój K. lubi) z sokiem (najlepiej tym domowym, nie sklepowym). A colę od czasu do czasu (też tylko mój K., ja coli i innych takich wcale a wcale, nie lubię po prostu).
OdpowiedzUsuńW tym roku nie mieliśmy wielu owoców i warzyw, jakiś nieurodzaj chyba (ziemniaki bardzo dorodne, pomidory mniej ale też są) A i gruszek trochę się znajdzie! A u sąsiada całe mnóstwo:) Więc z pewnością przyrządzimy taki kompot. Po miętę skoczę do sąsiadki trzy domy dalej - ostatnio mnie częstowała, ale nie miałam na nią pomysłu, więc dała mi już ususzoną... ale co świeże to świeże. Prawda?:)
Dominiko dobrze, że jesteś z nami w tym blogowym świecie!
Całuję:*
Paulinko, karafkę-dzbanek dorwałam w tzw klamociarni za... 5zł! Wiem, że teraz trochę bardziej mi jej zazdrościsz, ale cóż takie jest życie...:)))) Skakałam z radości, gdy mi pan cenę powiedział, ale dopiero za rogiem, żeby pan nie widział i następnym razem cen nie popodnosił! Tak mnie mój M. wyszkolił, bo ja zbyt spontaniczna jestem i zaraz w euforię wpadam, co "uniemożliwia targowanie się". A nie jest łatwo tak po prosu nie krzyknąć: "ale śliczna!", "ojej, biorę to!" :)))
UsuńI widzę, że u Ciebie sprawdza się mądrość z piosenki "jak dobrze mieć sąsiada...) To fajnie! Ja do sąsiada chodzę na maliny, a do sąsiada mojej Mamy na czereśnie!
Jest mi bardzo miło z Wami wszystkimi się tu spotykać!
Buziaki! :)
No w twoim wydaniu ten kompot to prawdziwe arcydzieło rękodzielnicze!!! zdjęcia bajeczne przy tym zrobiłaś...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Hihihi! A jakie szybkie to arcydzieło! :) Ale tutorialu pisać nie będę, same sobie gotujcie!
UsuńJa również pozdrawiam! :)
Rękodzieło piękne,smaczne i zdrowe.Duża buźka za NIE dla sztucznie kolorowanych cieczy.
OdpowiedzUsuńStaram się jak mogę z tym NIE i cieszę się, bo trochę mi się to NIE przeforsować w domu udaje... :)
UsuńDominiko... Święte słowa! Wszystkie i te ostatnie przed pamiętaniem o kompocie!
OdpowiedzUsuńDo tego kompotu dodałabym tylko zamiast cukru zdrowy cukier "ksylitol"
A ja pamiętam, że moje dziecko w dzieciństwie nie piło nic słodzonego, gazowanego, a w sklepie oczy świeciły mu sie do OWOCKÓW, a nie kolorowych opakowań słodyczy do czasu... Do czasu, aż kochane babcie nie zaczęły zabierać go to tu, to tam... I bardzo szybko herbatę trzeba było zacząć dosładzać, a woda przestała być ta najlepiej gasząca pragnienie. Jedno mi się tylko udało - czipsy są BEEE ;)))
p.s. nie datowane masz te posty... bo poszłam do pierwszego o TURKUSIE ze stycznia i chciałam sprawdzić (z ciekawskości - bo ja tu też ze styczniem swoje pierwsze raczkujące kroki stawiałam - a takie zbiegi okoliczności lubię jakoś!)
UsuńSprawdziłam i rzeczywiście. Znalazłam dwa bez daty, ale na podglądzie przy edycji posta data mi się pokazuje... Nie wiem dlaczego?!...?
UsuńŚwietny post pod każdym względem! Uświadomiłaś mi jak bardzo stałam się wygodna,do tego stopnia,że szybciej jest mi do sklepu po colę wyskoczyć niż ugotować kompot.Patrząc na zdjęcia aż chciałabym sięgnąć ręką po ten jakże wspaniały wytwór i skosztować i napawać się smakiem...rozpłynęłam się...:))))
OdpowiedzUsuńNie rozpływaj się Beti, tylko bierz się za gotowanie! :))
UsuńŚciskam!
Kompociki,kompociki u artystki Dominiki,śliwki ,gruszki,i jabłuszka zgotowała nasza wróżka.
OdpowiedzUsuńMineralna, cukier,mięta, Dominika uśmiechnięta,
rękodzieło ukończone,wszystko dokładnie zrobione
pachnie cała Garderoba,Dominika zaraz poda.
Przepis!!!
A my skrzętnie notujemy i komentarz jej prześlemy.
Ps.Robię bardzo często i o dziwo zastaję po powrocie dzbanek z owocami na dnie :))
Basiu!!! Ale z Ciebie poetka! Wiersz na temat mojego posta...????
UsuńNo wiesz, wzruszyłam się, jeszcze nikt wierszy dla mnie/o mnie nie pisał! :)))
Serducho wdzięczne moje Ci przesyłam dziękując za te rymy!♥
No takie rzeczy... Chyba nie zasnę! :)))
Ja też jestem dumna że moje dziecko nie pije żadnych napoi gazowanych . Uwielbia za to naturalne soki , herbatki ziołowe i oczywiście wodę mineralno a czasami nawet takie rękodzieło jak kompot :)
OdpowiedzUsuńPo prostu u nas nic innego do picia nie ma a gdy ktoś poczęstuje mojego synka colo , czy czymś podobnym to nie jest w stanie tego wypić , łyk , dwa i ma dość .
Cieszy mnie to niezmiernie , ze nie jest to kwestia zakazów tylko dobrych przyzwyczajeń:)
Zdjęcia jak zawsze cudowne :)
Kasiu, ja nawet nie pamiętam od kiedy w moim domu pija się głównie wodę. Jakoś to tak płynnie przyszło. Niestety gdy gości mamy, czasem musimy kupić jakiś "karton", bo są tacy, którzy wody nie piją, niestety...
Usuńpozdrawiam ciepło! :)
W tym roku jabłek dużo, więc i ja codziennie kompocik gotuję. Nie kupuję soków w sklepach i tylko trochę żałuję, że tak dosładzać ten kompot muszę:) Jakby był bez cukru to już w ogóle samo zdrowie. U nas urodzaj taki, że jabłonki się kładą na ziemi a sąsiedzi wystawiają jabłka w skrzyneczkach na ulicy. Lubię czas kompotowy:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńAniu, to piękny zwyczaj - wystawianie skrzynek z jabłkami, jeśli komuś zbywa!
UsuńA na słodzeniu trochę oszukuj! ;)
pozdrawiam Cię również!
U mnie też cały rok H2O :) "Jabłkowo" przez kilka tygodni dzięki moim stary jabłonkom na wsi :)pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, nie ma jak woda i tego się trzymajmy!
UsuńNoooo, o kawce nie zapominając, oczywiście! :)
Oczywiście, że rękodzieło smaczne i zdrowe:) Ja też jestem z tych mam, co swoim dzieciom kompocik gotują:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Jagoda.
No widzisz..., a ja myślałam, że tu jakiś skansen uprawiam, a tu tyle kompociarek wokół!
UsuńUściski! :)
Masz racje najlepsze naturalne kompoty , niż świństwo z plastikowych butelek słodzone nie wiadomo czym znaczy wiadomo ,że szkodliwym przeważnie aspartamem...
OdpowiedzUsuńU mnie tez króluje woda mineralna ,kompot piłam ostatnio u mojego taty , bo ma zapas ;)nawet przywiozłam sobie i powiem Ci, że wróciły wspomnienia z dzieciństwa :))
A Twój wygląda pysznie ...
pozdrawiam
Ag
Avreo, w dzieciństwie z ręką na sercu Ci powiem, że nie doceniałam kompotu. Teraz mi się domowe kompoty przewartościowały! :)
UsuńUwielbiam domowe kompociki - połączenie jabłka i śliwki to istne cudo, właśnie zrobiłam taki pyszny kompot na weekend. Moja Julisia jak była mała zawsze mówiła "mamo ugotuj kompost", zawsze sobie to przypominam jak go robię:)))
OdpowiedzUsuńPięknie go podałaś.
Pozdrawiam:)
Balosko... w sumie jak się zastanowić to pomiędzy kompotem i kompostem wiele powiązań można się dopatrzeć! :)))
UsuńRównież pozdrowionka!
mmm kompocik pierwsza klasa!:))) wygląda bardzo smakowicie i jakie ładne zdjęcia nam tutaj pokazujesz. gruszki wyglądają bardzo okazale i musiały być chyba bardzo soczyste:))) w dzisiejszych czasach mało kto robi kompoty. no poza moimi dziadkami może:)))
OdpowiedzUsuńmasz zupełną rację, że nastały takie czasy iż jest to pewnego rodzaju arcydzieło bez dwóch zdań:)))
pychotka
ściskam
Scraperko, gruszki były soczyste ale takie niewielkie bo z pod takiej starej gruszy w polu zbierane. Ale pyszne! :)
Usuńrękodzieło jak ta lala ;), wygląda smacznie i zdjęcia śliczne. Kompot pewnie pycha!!!!!
OdpowiedzUsuńBył pycha! Trzeba znów nowego nagotować! :)
Usuńw Twoim wykonaniu to z pewnością rękodzieło!!! Wygląda pysznie i artystycznie, mniam mniam
OdpowiedzUsuń:))) No wiadomo! Wszystkie jesteśmy artystkami! hihihihihi!!
UsuńKompocik z takiej cudnej karafki smakuje pewnie jeszcze pyszniej:) Hmmm przypomniało mi się dzieciństwo i truskawkowe kompoty mamy:))) A do jabłkowego dodawaliśmy jeszcze śliwki. Aż mi zapachniał ten Twój post:))). Fajnie sobie coś takiego samemu wytworzyć:)
OdpowiedzUsuńAch, uwielbiam tę karafkę!
UsuńNastępny kompot będzie z jabłek ze śliwkami, bo takiego nie gotowałam.
Śliwki z ogródka od teściowej, a po jabłka gdzieś na rowerku pojedziemy! :)
Kompocik dzis moi panom zgotuje:)z jabuszek z lekką nutą cynamonu i wanili, lubią to bardzo i piją (+też głownie wodę niegazowaną)a ja niedobra troche sie opusciłam;( w tym rękodziele:)
OdpowiedzUsuńPamietam z dziecinstwa smak kompotu z rabarbaru z jabłkiem:) mniam ale jabłkowo-gruszkowego jeszcze chyba nie piłam:)spróbuję:)
zdjecia urocze aż ślinka cieknie:)
buziaki słoneczne bo za oknem deszczczczczczczczcz:(
dorcia