piątek, 20 stycznia 2012

ręce czymś zająć...!

Zaczęło się w dzieciństwie... Chyba jeszcze w podstawówce... Nie chyba, na pewno!
Moja Mama od kiedy pamiętam dziergała swetry na drutach. Były kolorowe, wielowłóczkowe i zwracały w szkole uwagę moich koleżanek. No i w ten sposób zaraziłam się na zawsze.
Muszę mieć zajęte ręce. Nawet gdy oglądam film w telewizji najchętniej również dziergam i uwielbiam gdy mój synek odwija mi wtedy kłębki z wełną... :)
Tym razem było podobnie... Piękną szarą włóczkę kupiłam jakieś dwa miesiące temu, bo... była piękna! I czekała w koszyku cierpliwie na swoje pięć minut.

Padło na kolejny mega-szalik. Założenie było, żeby był dłuuugi, miękki, luźno tkany - taki trochę dziurawy i... niezbyt pracochłonny. Lubię, gdy szybko przybywa! ;)
I tym sposobem przez dwa wieczory dziergałam szary (uwielbiam ten kolor we wszystkich odcieniach!) szaaalik.

Potrzebne będą:
- dwa długie wieczory,
- prawie 30dkg włóczki (takiej grubszej), 
- druty numer 10 (w moim przypadku), 
- ewentualnie dzieciaczek do odwijania motków ;).
I gotowe!



Wyszło 2 i pół metra szalika o szerokości 40cm. 
Jest się czym owinąć!


U mnie za oknem zrobiło się okropnie, więc szary szal okazał się strzałem w dziesiątkę.
Owijam się....




1 komentarz:

  1. oj i znów znalazłam u Ciebie post zupełnie tak jakby o mnie :) uwielbiam drutować :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz. :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...