Widok ten oczywiście zachwytem nie napawa, ale jak wiadomo jest to etap konieczny, który przybliży nas do wiosny, kochani! Do zielonego!
Jako osobnik zdecydowanie ciepłolubny różnymi sposobami radzę sobie w przeżyciu tegoż etapu i oprócz wełnianych skarpet, ciepłych pledów, szali i gorącej czekolady z imbirem ładuję sobie bateryjki oglądaniem zdjęć, co je w słońcu upalnym i dniach jasnością zalanych poczyniłam. Polecam taką terapię wszystkim zimą zmęczonym.
No i... właśnie w takiej chwili przypomniałam sobie co fotografowałam w piękne wrześniowe dni ubiegłego roku. Między innymi numery.
Proponuję wstać teraz od komputera i wyjść przed dom lub drzwi swojego mieszkania. Gdy staniecie przed wejściem spójrzcie na numer swojego domu...
I co? Numer jak numer. Cyfra jedna lub ich zbitek, zależy jak się nam trafiło. Może 8 a może 32.
Ale czy ładny? ... Na blasze, czy ceramicznej płytce? A może metalowe lub plastykowe litery zwyczajne, takie techniczne, nijakie...? No właśnie. Z tym bywa różnie. Ja też cyfry oznaczające numer mojego domu miałam z budowlanej sieciówki. Kupując je, podeszłam do tego bardzo technicznie, ot żeby listonosz z listem mógł trafić bez problemu. Myślałam tylko o tym, żeby były w miarę duże, czytelne i żeby ich montaż nie przysporzył trudności. Ważne było, żeby szybko się wprowadzić i oznakować co ma być oznakowane. Jak wiadomo przy przeprowadzce nie cyferki na drzwiach są przecież priorytetem. Ważne żeby był numer.
Ale kochani, do czasu. Do momentu gdy w czasie ubiegłorocznych wakacji zwróciłam uwagę na to, jak numerują swoje domy Włosi w Toskanii.
I to wcale nie tak, że obcym się zachwycam a w swoim piękna nie widzę, nie. Obiektywnie podchodząc do tematu numerków, nigdzie nie zachwyciło mnie tyle ładnych ściennych cyfr jak właśnie tam. Popatrzcie. :)
Piękne i bardzo różnorodne. Głównie malowane na ceramice. No i rozpływałam się oczywiście w zachwytach ale było to dla mnie również inspiracją do tego aby u siebie ładny numer na domu umieścić.
Szukałam. I przyznam, że było to o wiele łatwiejsze niż w Polsce. Najwyraźniej Włosi mają więcej serca do estetycznych drobiazgów, którymi się otaczają. I tak w sklepach z manufakturą można było sobie takie cyferki skompletować. Np takie jak tu:
Na południu Włoch w okolicach Sorrento, Amalfi, Neapolu motyw cytryn jest zdecydowanie dominujący.
Cytrynowe są tabliczki elewacyjne, cytryny wiszą również na fasadach kamienic jako regionalna dekoracja.
Ja nie skusiłam się na limonkową ozdobę, bo jakaś "taka nie nasza" mi się wydawała.
Tak wygląda numer na ścianie mojego domu, który przywiozłam sobie jako pamiątkę z wakacji. :)
Oglądając wspomnienia mojego ubiegłorocznego urlopu "wpadłam" do takich właśnie "ceramicznych" sklepów, w których feria barw, kolorowe szaleństwo wzorów i pomysłów na zdobienie ceramiki przyprawiała o zawrót głowy. Pokażę je Wam w kolejnym poście. :)
Natknęłam się w sieci na bardzo inspirującą stronę, na której znajdziecie między innymi tutorial i szablony do wykonania podobnych numerków służących do oznakowania domu. Wiem doskonale, że wasze możliwości są nieograniczone, więc może wykorzystacie je jeszcze do innych celów. :)
Oto link: http://www.craftynest.com/ - świetna strona, polecam!
*
I jeszcze na koniec chcę bardzo serdecznie podziękować za wyróżnienia, które w ostatnim czasie
sprawiły mi wiele radości. Nie jestem pewna czy wybaczycie mi, to że nie będę
nominowała kolejnych blogów, ale jest wśród blogerek tak wiele osób zasługujących
na takie nominacje, że zwyczajnie trudno wybrać.
Dziewczyny częstujcie się wyróżnieniami!
Ja dziękuję Hani za wyjątkowe wyróżnienie:
(Haniu, ja skromna jestem, nie wiem czy udźwignę!) ;)
Ja dziękuję Hani za wyjątkowe wyróżnienie:
(Haniu, ja skromna jestem, nie wiem czy udźwignę!) ;)
Dziękuję Oldze za takie piękne wiosenne odznaczenie:
oraz Petrze za taką świeżą moc zieloności:
i Izie za jej "małe prywatne wyróżnienie" ;)
Zajrzyjcie na blogi tych cudownych i kreatywnych kobitek, koniecznie!
Super numerki:) ja lubię swój i numer i wygląd, może go nawet pokażę;)
OdpowiedzUsuńNumery śliczne rzeczywiście, ale myślę, że i w moim mieście znalazłabym kilka ciekawych egzemplarzy:)
OdpowiedzUsuńGratuluję wyróżnień.
Dobrej nocki Dominiko:)
Wiesz, to dobry pomysł, żeby poszukać w czasie wiosennego spaceru takich właśnie numerów w swoim mieście. Może jakieś fajne odkrycia...?
UsuńPozdrawiam! :)
U mnie niestety wisi nr 66 bardzo stary, pamiętający lata młodości mojego taty. Ja już go oglądam dobrych kilkadziesiąt lat, jak odwiedzałam babcię a teraz sama tu mieszkając. Chętnie wymieniłabym na coś wesołego i kolorowego. Świetne zdjęcia z podróży.
OdpowiedzUsuńCzasem sentyment do takiej starej, pokolenia pamiętającej rzeczy większa wartość ma niż nowy i kolorowy. To może by zostawić obydwa...?
Usuń:)
przepiękne te numerki :-)))
OdpowiedzUsuńWitaj Dominiko, podróż do Toskanii to jedno z moich marzeń...a one są po to by się spełniać, więc wierzę, że wszystko przede mną....:)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie po wyróżnienie:)))
A widzę, że już dostałaś:)...no ale nie dziwiota, skoro takie Cuda u Ciebie:)
Buziaki,
Ola
Jakoś nigdy nie zwracałam uwagi na numerki, jesli czegoś nie szukałam, ale rzeczywiście nasze sa w większości nijakie. Moje niestety też :-(
OdpowiedzUsuńA te które pokazałaś są piękne. Twój też.
Muszę sobie taki zorganizować.
Pozdrawiam cieplutko!
Tam są inne klimaty.Mogłabym tam mieszkać:)Im jestem starsza, tym bardziej nie lubię zimy. Numerki świetne. Twój również. U mnie wisi zwykła,DUŻA, brązowa cyferka, ale ją lubię:)Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKrysko, najważniejsze że ją lubisz! A ja też zimy nie lubię, ale już nie chcę marudzić więcej... ;)
UsuńMiałam okazję być w takim sklepie z ceramiką ale numerki jakoś przeoczyłam
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Będąc w Toskanii też sobie taki przywiozłam... ;-) Przypomina mi super podróż i ten wspaniały klimat... Ach... ;-)
OdpowiedzUsuńBardzo fajne numerki :)
OdpowiedzUsuńZapraszam :D
Och tak Włosi dbają o estetykę drobiazgów, w Toskanii na każdym domu i na budynkach sklepów są takie ceramiczne cuda.
OdpowiedzUsuńAle zatęskniłam za ciepełkiem toskańskim
No właśnie moją tęsknotą za słońcem ten post jest. :)
UsuńAż się cieplej zrobiło od tych toskańskich numerków:))) Podoba mi się, że dzięki takim niby małym szczegółom jak cyferki, obok których u nas przechodzimy niezauważenie, na włoskich uliach robi się kolorowo i to jest super sprawa!!!! Jakby bardziej optymistycznie rzekłabym:))))
OdpowiedzUsuńNajbardziej spodobały mi się różyczki i Ciebie widzę też wybrały;) Cudne cytrynki i w ogóle piękno szczegółu.
OdpowiedzUsuńNumerkowa kolekcja zdjęć robi wrażenie;)) och aż sie cieplej zrobiło na widok lazurowego nieba i tych skrawków kamienic opromienionych;)
OdpowiedzUsuńNa szczęscie wiosna blizej niz dalej i tym żyjmy;))) choć u nas choroba za chorobą więc ręce opadają;( damy radę;)
Pozdrawiam cieplutko
Wspaniala kolekcja, widze ze na wakacjach nie uchodzi nic Twojej uwzdze,ja tez lubie takie male odkrycia w nowych miejscach :-)U mnie taki zwyczajny numer bo mieszkam w domu gdzie jest az 8 lokatorow ale jak kiedys w koncu uda nan sie skonczyc nasz malutki dom wybudowac to tez sie postaram o jakich sliczny numerek :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie Dominiko!
Superaśne te tabliczki!!!!! Właśnie uświadomiłam sobie, że czas zmienić numer mojego domu. Chętnie wykorzystam inspiracje ze strony, którą podałaś.
OdpowiedzUsuńDodam, że obecny numer, który wisi też robiłam sama, dawno, oj dawno.
Bo w moim blokowym mieszkaniu mogę jedynie zrobić coś fajnego na drzwi. Wiadomo, że na dole wisi coś obskurnego (bo i ten blok do najładniejszych nie należy).
Ech... też zaczynam czuć wiosnę :))
Uściski
ja mam dwa egzemplarzeceramicznych w domu...z Kanar i Grecji...niestety w zeszłym roku nie zdążyłam kupić kolejnego....ostatnio to jedyne pamiątki jakie z wakacj przywożę:)))...ale ja mam je w środku...hihihi i kazdy sie pyta co to za nr.....a ja odpowiadam,że nrubrania ,októrym marzę:)))(36):))) Twój z rózyczkami jest piekny:)))
OdpowiedzUsuńLovely numbers!
OdpowiedzUsuńHave a nice weekend!
♥ Franka
super te numery!!! bardzo lubię stare wzornictwo
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
A. :)))
ALE NUMER ;-)
OdpowiedzUsuńps-buuu a wyróznienie odemnie? buuuuu
Haneczko, przepraszam! Taka jestem ostatnio zakręcona, że mi umknęło ale bardzo, bardzo Ci dziękuję! Już naprawiłam swój błąd! ♥♥
UsuńNic nie szodzi i tak Cię lofam ;-)
Usuńtym postem przypomniałaś mi co miałam zrobić zimą... czyli własnie teraz :) postanowiłam sobie jesienią, że wypalę na drewnianym plastrze numerek mojego domku. plaster po długich staraniach udało mi się pozyskać (za sprawą brata, którego prosiłam po wielokroć), teraz prawdopodobnie wysechł i mus mnie go wyrównać, tylko boję się, że papierem ściernym nie dam rady albo się zniechęcę tak na piechote :D podsumowując: na moim domku nie ma numeru :D
OdpowiedzUsuńa tak w ogóle to u mnie dziś niestety powrót zimy :( wczoraj prawie wiosna a dziś cały dzień sypie śnieg :(
Świetne, podczas podróży często również zachwycam się takimi numerami.
OdpowiedzUsuńU mnie wisi taki standardowy, mosiężny.
uwielbiam takie numerki i zawsze fotografuję gdy jestem na wakacjach:)))
OdpowiedzUsuńpamiętam jakie śliczne były na Fuerteventurze...:)))
Kochana sliczne te cyferki-numerki i masz rację Wlosi mają takowe ceramiczne piekne ,tez mnie urzekły , wróciły wsponienia z majowej podróży ,aż cieplej na sercu ,a co do tabliczek ceramicznych widziałam duzo wariacji z kotami ;)))
OdpowiedzUsuńTwój nr piekny kiwiecisty ;))
pozdrawiam
Ag
Przepiękne. Ja lubię takie klasyczne, stare na kwadratowych wypukłych tabliczkach. Można upolować na allegero. Ale i tak chyba na klatce nie uda mi się wymienić - zbyt praktyczni sąsiedzi ;)
OdpowiedzUsuńDominiko taki powiew ciepłego wiatru z tych zdjęć i słów Twoich ....
OdpowiedzUsuńPiękne te numerki ... jest i 23 ... hihihi fajny ;)
Gratulacje serdeczne, wyróżnienia jak najbardziej zasłużone Kochana !!!
Buziaki :*****
Jak zbuduje dom to moje numerki na domu też będą ozdobne bo wydaję mi się że są małą wizytówką domu, piękne zdjęcia, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo proszę jakie piękne zdjęcia i tęsknota za wiosną.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mojej tęsknoty za wiosną na facebooku.
http://www.facebook.com/GaleriaZosi?ref=hl
Ciekawy post. W Polsce chyba tylko w Kazimierzu nad Wisłą, zwróciłam uwagę na ciekawe oznaczenie domów. W mojej miejscowości jest tradycyjne czyli nijakie.
OdpowiedzUsuńNo i zasiałaś mi Dominiko ochotę na numerek:))) Nie mam domku ale mam drzwi do mojego mieszkanka i teraz będę intensywnie myślała jak albo skąd go wytrzasnąć,koniecznie,naprawdę taki drobiazg i tak cieszy oko.Pozdrawiam z Mazur!
OdpowiedzUsuńahh wspaniałe klimaty, które kojarzą mi się z latem i urlopem :)
OdpowiedzUsuńCzęsto patrzę na numery domów i w Warszawie bardzo rzadko widzę oryginalne.
OdpowiedzUsuńPiękny pomysł z takimi ceramicznymi numerkami. U nas myślę że gdyby był wiekszy wybór też by się przyjął. Kiedyś na Jarmarku Dominikańskim widziałam stoisko z takimi literkami ale wtedy nie bardzo wiedziałam do czego mają one służyć . Teraz wiem.
OdpowiedzUsuńcudnie, ze udalo sie zlapac okiem obiektywu tele roznych numerkow:)) nad ceramicznymi tez bym sie rozplywala w zachwycie:)))
OdpowiedzUsuńśliczne te kafekowe numerki <3
OdpowiedzUsuńPiękne te numery - ja w zeszłym roku cudowną czwóreczkę sobie z Turcji przywiozłam:)
OdpowiedzUsuńA nice collection of images, I like lemons, thanks for your visit!!
OdpowiedzUsuńNa moich drzwiach nie ma numerka!! :( Ale następnym razem jak będę w Hiszpanii to na pewno zakupię te cudowne ceramiczne, na płytkach! Będąc tam parę lat temu widziałam w jednym lokalnym sklepiku i strasznie żałuję, że wtedy numerka nie zakupiłam...
OdpowiedzUsuńOd razu zrobiło mi się cieplej, kiedy obejrzałam te piękne, słoneczne zdjęcia:) To zdumiewające, ile uroku może kryć się w, z pozoru zwyczajnych, detalach:)
OdpowiedzUsuńKochana Domi, bardzo lubię Twoje spojrzenie na świat. Numerki są urocze, a za link bardzo dziękuję. Wykorzystam pomysł i jeszcze się pochwalę :) Buziaki przesyłam.
OdpowiedzUsuńO, to się cieszę! Chwal się koniecznie efektami! :)
Usuń