sobota, 13 czerwca 2015

dlaczego nie chciałam zrobić kota...

... a bywało, że innych rzeczy również. Zrobić uśmiechniętej myszy, słonia, ducha i "pozytywnej aury" też zrobić ze srebra nie chciałam. Nie będąc wróżką i porozumiewając się z Nosicielkami moich prac drogą mailową a nie telepatyczną czasami odmawiam. :)
Dlaczego. A no dlatego, że chcę abyście były po otrzymaniu ode mnie przesyłki możliwie jak najbardziej zadowolone. A ponieważ strasznie się przejmuję tym czy uśmiechniecie się do otwieranej zawartości pudełka czy też nie, zdarza mi się nie podejmować ryzyka.
Ostatnio tłumaczyłam to jednej z moich przemiłych Klientek. I tłumaczyłam to tak, jak wydawało mi się, że będzie najbardziej obrazowo. Wyobraźcie sobie, że wchodzicie do sklepu pełnego gotowych ubrań: spodni, kiecek itd. Wybieracie kilka i idziecie do przymierzalni. Stoicie przed lustrem i wiecie natychmiast, czy portki pasują czy nie. Czy leżą jak należy czy trzeba szukać dalej. Jeśli jest OK płacicie i zadowolone wychodzicie ze sklepu. Alternatywą kupowania "gotowego" jest zamówienie uszycia tychże portek u krawcowej, w przypadku którym do końca nie jest pewny ostateczny efekt.  Ułożą się lepiej albo gorzej, pogrubią albo po prostu będzie "coś nie tak". Plan się uda albo trochę mniej. Czyli nazwijmy to po imieniu: ryzykowaniem. Tak jest z zamówieniem "zrób mi kota".
Bo... każdy z nas ma inne wyobrażenia, marzenia i w głowie obrazy już prawie realnych ostatecznych efektów. Gdzieś tworzone i pielęgnowane przez to co w życiu widzieliśmy. Ukształtowane w indywidualny dla siebie sposób. Każdy widzi tę "mysz, słonia, ducha" inaczej. Nie wspomnę o "pozytywnej aurze"!  Do dziś nie wiem jak miałabym ją zmaterializować. I dlatego właśnie trudno spotkać się w miejscu, gdzie dwie strony: oczekująca i wykonująca będą na końcu tej pracy w pełni zadowolone. :) I wierzcie mi, boję się wtedy chyba bardziej niż Wy.
A teraz na dowód tego, że bywam niekonsekwentna i zdarza mi się ulegać namowom, pokażę Wam zdjęcie bransolety z kotem wykonanej na życzenie właśnie. No wiecie, wyjątki zdarzają się wszędzie.
Nosicielka poniższego kota stwierdziła, że spotkałyśmy się na drodze jej oczekiwań  i moich umiejętności, więc kamień z serca. Ale co się stresu najadłam...! Pani Olu, nawet Pani nie wie jak czekałam na Pani opinię. ;) (pozdrawiam!).
No więc jest kot. Nie powiem skąd pochodzi kot - wzorzec, bo jeśli choć trochę jest podobny, to sami się zorientujecie.
JEDYNY egzemplarz. :)








pozdrowienia!



28 komentarzy:

  1. Bardzo fajny kot. Warto słuchać siebie, ale i klientów.

    OdpowiedzUsuń
  2. prawdziwa Alicja w krainie czarów :))))

    OdpowiedzUsuń
  3. Kot jest boski!!! Szkoda, że jedyny egzemplarz bo jestem pewna że kot-naszyjnik zrobiłby furorę!

    OdpowiedzUsuń
  4. Udany egzemplarz:) Pozdrawiam!:)
    Ps ..rozumiem Cię doskonale:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ha ha ha..... z taką miną to i ja chciałabym mieć kota na ręce. Zrobisz może replikę samego kota?

    OdpowiedzUsuń
  6. To prawda Dominiko, zgadzam się :) a kotek fajniutki :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniała bransoletka ,bardzo mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń
  8. Oczywiście że to kot z Krainy Czarów :-). Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Znam to uczucie oczekiwania czy efekt jaki nam się udało wytworzyć to jest to o czym myślała osoba odbierająca przesyłkę.....
    I uczucie ulgi kiedy pisze to jest to!!!
    Wypisz wymaluj kot z Alicji, super!!!
    Pozdrawiam cieplutko :*

    OdpowiedzUsuń
  10. hihihihi-teraz to kot Oli z krainy czarów:)) cudny!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  11. to Garfild hi hi.
    Dominika bardzo rozumiem ciebie, często tez przeżywam katusze czy sprostam zamówieniu, zupełnie inaczej jest kiedy zrobisz prace i jest do kupienia,to albo się podoba albo nie.
    w moim przypadku często jest niezrozumienie kolorów,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, właśnie, właśnie! Kolory to kolejny temat - rzeka, Jago! Bez zdjęć się nie obejdzie. :)

      Usuń
  12. Dobrze to ujęłaś, to wielka uczciwość zawodowa
    a kot ... fajny, jak Garfild, jestem teraz na jego etapie :-)
    Pozdrówka ciepłe!

    OdpowiedzUsuń
  13. Uwielbiam zarówno Twoje prace, jak i kota z Cheshire! Wyszedł super, ale doskonale wiem, o czym mówisz. Trafić w gust klienta, zwłaszcza jeśli jego oczekiwania są ogromne, jest bardzo ciężko...
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  14. Koty to moja obsesja, zbieram ciągle kocie gadżety. Och, kusisz Dominiko, kusisz....

    OdpowiedzUsuń
  15. No jasne że wiadomo skąd kot z taaaaakim szerokim uśmiechem ;)) Świetny wyszedł! Dobrze, że tym razem się ugięłaś :)))

    OdpowiedzUsuń
  16. Tak to jest że często 2 strony maja inna wizje tego samego. Ja bym przyrównała to do randki w ciemno :D wiesz np. że umawiasz sie z wysokim blondynem z niebieskimi oczami, ale twoje wyobrażenie o nim nigdy nie będzie takie jak w realu ;)
    Kocio cudowny, no kto by nie poznał tej zabawnej gęby :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz. :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...