Pozycja nieszczególna, a leżenie i wpatrywanie się w sufit to niezbyt porywające zajęcie.
No to leżę i patrzę... No, ale ile można??
Głowa pełna myśli, ręce bezrobotne, pierwsze słońce za oknem. Matko! Nie można tak w niemocy i twórczym nieistnieniu!...
Szydełko! Moje kochane, jak dobrze że jesteś! ;D
I tak oto powstał on - barwny sweter dla wieszaka. Idealny do białych pomieszczeń. Taki energetyczny strzał!
Koszt: wieszak - 1zł (kupiony w jakiejś klamociarni)
resztki włóczek - e tam! (nie ma sensu wyceniać)
Zysk: radość ogromna, ręce zajęte.
I wisi sobie. I kolor w domu jest. I akcent wyrazisty.
Jeden wieczór. Polecam! :)
Zszywajcie bezbarwną nitką - sprawdza się przy wielobarwnych projektach. :)
Jest jak żyłka, więc wdzięczna w pracy nie jest, ale w zamian nie widać szwów.
A przy okazji mojej (powoli mijającej) niedyspozycji przypomniało mi się pewne zdarzenie:
Stoję w kolejce w pasmanterii. Z całą listą marzeń w głowie. Ciasno poukładane na półkach kolorowe motki atakują moją wyobraźnię, mamią moje oczy. A ja muszę być przygotowana na selekcję i wybrać. Nie wszystkie, które bym chciała. Nie tak wiele, niestety.
Czas mi się dłuży. Znudzona zaczynam opierać się o sklepową ladę. Klientka robiąca zakupy przede mną wciąż gromadzi przed sobą to tasiemki, to cekiny, to szpilki. Nitki. Zaczynam się niecierpliwić, choć staram się walczyć z pośpiechem. Po chwili już wsłuchuję się w Jej rozmowę z panią sprzedającą.
- Wie Pani, bo ja to wszystko to dla Mamy... - mówi przesuwając w dłoniach kraciastą zieloną tasiemkę. - Ona już prawie w ogóle nie chodzi. Markotnieje, zamyka się w sobie... O, tę poproszę... tę niebieską - kobieta przechyla się przez ladę wskazując palcem szpulkę z niebieską wstążką.
Ekspedientka przykłada taśmę do metrówki.
- Dwa metry... I wie Pani, ja tak Jej wymyślam takie różne zajęcia, wciąż coś do roboty podsuwam. Teraz takie styropianowe bombki na święta ozdabia...
Rozgląda się po półkach, zatrzymuje wzrok na pudełkach z błyszczącymi koralikami. Mówi dalej:
- I wie Pani... Jest lepiej. Takie zajęcia sprawiają Jej tyle radości.
Sprzedawczyni kiwa głową ze zrozumieniem pakując wszystko do plastykowej torby.
- Ach, jeszcze szydełko 3,5! Byłabym zapomniała. Mówiła, że szalik zrobi dla naszej sąsiadki.
Kobieta uśmiecha się do siebie. Uśmiecha się pani ekspedientka. I ja się uśmiecham. Całą drogę do domu.
*
Dziewczyny, dziękuję za wszystkie ciepłe słowa, które mnie uskrzydliły! Jest lepiej, już nie leżę, będzie dobrze!
Ściskam Was bardzo wiosennie!
old fashioned :-))
OdpowiedzUsuń♥ Franka
Witaj Dominiko :) Nie wiedziałam, że jestes chora ;( Tyle dobrze, że sobie zajęcie wymyslasz :) Widzisz ja sie czasem zastanawiam - mam taka moja przyjaciółke - co robia te osoby ktore nie maja zadnego hobby, nie czytaja wcale książek... jak mozna tak żyć. My przynajmniej nie znamy słowa "nuda" :) Pozdrawiam i wracaj do zdrowia..... bo ja wciąż marze o bransoletkach z dużego korala i z dużego tjurkusa - mam nadzieję, że cos dla mnie wymyslisz :)
OdpowiedzUsuńDorotko, czasem tak mi się marzy, żeby się trochę ponudzić ;))) Ale nie da się. Ciągle mam coś w głowie do zrealizowania. Wczoraj przytargałam do domu parę gazet i już się martwię, że czasu na nie nie znajdę. Ale lubię ten stan, nawet jak nie zdążam ze wszystkim. :)
UsuńBransoletki - na pewno coś wymyślę i wtedy odezwę się na maila! :)
Uuuu biedulo, mam nadzieje że szybko wyzdrowiejesz i natworzysz nowych pięknych rzeczy :/ ale faktycznie dobrze ze istnieje to szydełko, i ja się ciesze że się na nim nauczyłam :D i na pewno pomysł podbiorę bo bujają sie dwa takie brzydale u mnie w szafie :D a z takim kubraczkiem milej mu z końców patrzy ;)
OdpowiedzUsuńDobrze ze ta Pni ma taka wspaniała córkę :) bo czasem aż mi łezka w oku sie zatacza jak widzę takie "samotne staruszki" które maja rodziny, a jednak same -schorowane muszą sobie radzić :/
Tak. Ja też uważam, że to bardzo pozytywna historia. Wszystkim życzyłabym takich dzieci oraz pasji, hobby, które w trudniejszych chwilach pozwala przetrwać i mieć jakieś radości. :)
Usuńno i super! :-))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, ewa
świetny :))))
OdpowiedzUsuńPrzepiękna historia i ja się uśmiecham... Cudowna...
OdpowiedzUsuńZdrowia dla Ciebie Dominko!
i ja się uśmiecham , pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDomi...cudna opowieść...taka optymistyczna...:)...nie da się nie uśmiechnąć:)
OdpowiedzUsuńZdrowiej Kochana!
a kubraczek dla wieszaczka ogromnie optymistyczny:)
Buziaki:*
Ola
Zawsze gdy sobie przypomnę to zdarzenie, robi mi się lepiej na duszy. Działa na mnie kojąco. :)
UsuńWracaj do zdrowia kochana, ja też człek chorowity i swoje już w życiu przeleżałam, wiem jak to smakuje. Ale gdy ręce zdrowe trzeba je koniecznie wykorzystać :))
OdpowiedzUsuńWieszak miodzio. Niby prosta rzecz, a cieszy i prezentuje się świetnie. Żyłka do zszywania świetny pomysł :) Takie też wykorzystuje się do pikowania patchworków (ale chyba ręcznie, bo nie wiem czy maszyna to uciągnie - jeszcze nie próbowałam).
Ja mam zawsze problem z końcówkami nitek, niby to się jakoś da powplatać, pochować, ale chyba nie umiem. Dlatego moje kwadracikowe pledy szybko nabierają kolorowej sierści.
Ściskam :)))
Renatko, oj nie lubię tej żyłki do szycia. Wiła mi się między palcami niewdzięcznica jedna. Ale może to dlatego, że ja doświadczenia w szyciu nie mam. Ale jak tu inaczej kolorowe paski zszywać, żeby co chwilę nitki nie zmieniać, więc padło na przeźroczystą.
Usuń:)
Ciągnie ci się ta choroba oj ciągnie
OdpowiedzUsuńWieszak bomba,i historia wspaniała
Zdrówka
Zdrowiej kochana bo musisz jeszcze więcej pięknych prac robić a tym samym mnie sprawiać radość .
OdpowiedzUsuńWieszaczek cudowny pomysł, mam tyle maleńkich resztek wełenki zaczęłam wyrabiać na broszki, ale wieszaczek bardzo mi się podoba, pozwolisz że ściągnę?
Ja jestem pewnie w wieku opisanej Mamy i gdyby nie moje pasje to pewnie zabrałabym się na tamten świat.
pozdrawiam słonecznie
Ściągaj, ściągaj Jago! Po to go tu podsunęłam. :)
UsuńI ja też widzę OGROMNY potencjał w pasjach! To podstawa, by nie zmurszeć, by w fotelu patrząc w telewizor nie gasnąć.
pozdrowionka przesyłam! :)
cudna historia, a wieszak no bomba!czasem niby taki mały detal...a tak cieszy i zmienia...uwielbiam takie drobnostki!:)miłego dnia!Lou
OdpowiedzUsuńBo niezwykle ważnym jest mieć zajęcie.
OdpowiedzUsuńSzybkiego powrotu do zdrowia życzę - pozdrawiam ciepło :)
Super jest taki wieszak. Żałuję, że nie mam dzieci...bym takich całe stado wyprodukowała. Nie wiem, może jeden honorowy zrobię na ponure dni...
OdpowiedzUsuńA historia z pasmanterii i na mojej buzi uśmiechem się namalowała :)
Kartka w krowy wypełniona, jeszcze tylko muszę dotrzeć na pocztę.
Kochana mam nadzieje ,ze juz sie masz lepiej, wieszaczek jest wspanialy i taki pelny zycia a to znak, ze szybko na nogi staniesz, bo jestes pelna optymizmu :-) Zdjecia sa super!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam slonecznie!
jaki wieszaczek optymistyczny :))
OdpowiedzUsuńzdrowiej Kochana niech moc przybywa ;)))
pozdrawiam
Ag
Dominiusiu a cos Ty zaniemogla? Ojejku mam nadzieje, ze szybciusio wyzdrowiejesz i nie bedziesz miala bolu!!! a palnika to lozka prosze nie brac! popieram meza:-))) Sweterek na wieszak swietny, taki zastrzyk kolorkow wow! a historia z pasmanterii cudowna, tak milo slyszec jak dzieci troszcza sie o swoich rodzicow! Pozdrawiam cieplusio!
OdpowiedzUsuńwieszaczek cudo!!!
OdpowiedzUsuńśliczny ten wieszak, zdrowiej, ja wiem co to leżenie na plecach ;)
OdpowiedzUsuńcudowną historię nam zafundowałaś :) jak to dobrze czasami wsłuchać się w to co ludziska do siebie mówią :)
OdpowiedzUsuńno i jak pięknie kolor dodać!!! cudo małe....
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Aga :)))
Nawet nie wiesz jakie to szczęście moc sobie tak poeżec. ja na taki zbytek nie mam szans, nawet w dniu w którym wylądowałam w szpitalu musiałam się zajmowac dzieckiem. Dobrze ze juz dobrze
OdpowiedzUsuńbuziole
Bardzo pomysłowy i taki optymistyczny wieszak :)
OdpowiedzUsuńTak niewiele ... a tak dużo :) Piękna historia :)
OdpowiedzUsuńWieszaczek ... na białej ścianie - CUDO !!
Zdrówka to wiesz, że życzę Ci Serce jak najwięcej !!!
Buziaki:**
super jest ten sposób! już kiedyś przerobiłam tak wieszak, ale u mnie wyglądało to dużo bardziej nieudolnie niż u Ciebie:)
OdpowiedzUsuńkurcze źle się wyraziłam, chodzi o to, że u Ciebie jest profesjonalnie, a u mnie było nieudolnie :)
UsuńIwonko, dobrze wyszło. Przynajmniej ja odebrałam na swoją korzyść ;)) (zero skromności u mnie, nie?) :)))
Usuńśliczne!!! Świetny pomysł!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Agata :)
Ty nawet jak jesteś chora to i tak taka kreatywna ! Skąd bierzesz tę moc ?:D
OdpowiedzUsuńMam w rękach twórcze ADHD, Mirelko. :)
UsuńHehehe i wszystko jasne ;) pozdrowienia !
Usuńbardzo mi sie podoba , bo kolorków nie żałowałaś ;0 a to lubię najbardziej wesołe dodatki :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam pracę, tym bardziej że wykonana w niesprzyjających okolicznościach :)
OdpowiedzUsuńMała rzecz - wielki efekt!!!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie A.
Szybkiego powrotu do zdrówka życzę.
OdpowiedzUsuńWieszak cudny i w takich letnich i optymistycznych kolorach:)
JESTEŚ CUDOWNA!!!
OdpowiedzUsuńNawet w chorobie takie piękności robić!!!!
Wracaj do zdrówka raz, dwa, trzy!!!
DZIEWCZYNY, DZIĘKUJĘ Z CAŁEGO SERCA!!! OGROMNIE CIESZĄ MNIE WASZE SŁOWA, ŻYCZENIA, POCHWAŁY! (ALE KRYTYKĘ JAKBY CO, TEŻ DZIELNIE PRZYJMĘ)! ;)
OdpowiedzUsuńJA W ŻYCIU NIE PODEJRZEWAŁAM, ŻE TYLE SERDECZNYCH OSÓB TU ZNAJDĘ!
♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥
Na takim kolorowym wieszaku aż żal coś powiesić, bo zasłoni jego piękno:) Dzięki za tę historię przywołującą uśmiech:) Zdrowiej szybciutko:)
OdpowiedzUsuńFantastyczny pomysł... i te kolorki :D
OdpowiedzUsuńWieszak cudny, ja właśnie organizuję do nowej szafy :-) to sobie odgapię :-)
OdpowiedzUsuńTak, Dominisiu zgadzam się, dobrze nam z tym nienudzeniem się :-)
Najlepsze życzenia 8-marcowe! Zdrówka i zdrówka dużo!
This hanger is beautiful, I love it, great work!!
OdpowiedzUsuńMoja babcia takie robiła;)Zapraszam do mnie po wyróżnienie!
OdpowiedzUsuńSuper pomysł:) i ja też sobie tak ubiorę wieszaczek:)Zdrowia Ci życzę Dominiko!!!!! Czasami kolejkowe historie zmuszają nas do refleksji, Twoja mi przypomina o.........:)
OdpowiedzUsuńMega pozytywny !! Chcę taki i zrobię !! :) Tobie kochana zdrowia zdrowia i jeszcze raz zdrowia, wszak wiosna idzie :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń