No więc zniesmaczeni formą zakopiańskich Krupówek, które zupełnie nie różnią się od wnętrz wszystkich galerii handlowych na świecie, skierowaliśmy się do motocykli, które mają taką przewagę nad samochodami, że można zaparkować je bliżej, i jeszcze bliżej i wjechać prawie do środka i pozostawić za darmo, czyli bez opłat za parkowanie. To przewaga, ale są też minusy. Zdjęłam zawieszony na motocyklu kask, odwróciłam do góry dnem, wycisnęłam wodę z miękkich jego części otulających w czasie jazdy twarz i usadowiłam się za moim M. Wróciliśmy do Morzasichle. Kaski wysuszyliśmy suszarką. Następnego dnia wciąż niemiłosiernie padało z godziny na godzinę zmniejszając naszą szansę na powrót do domu tego samego dnia.
Około 14-tej duch gór zlitował się nad nami...! Wrzuciliśmy do żołądków po misce kwaśnicy w pobliskiej gospodzie i pomknęliśmy do Wrocławia szczęśliwi, że jest sucho.
A przedtem....? Bieszczady.
Duuuużo by opowiadać. Ale ponieważ nie jest to blog podróżniczy postanowiłam nie opisywać trasy, nie zdawać relacji rozpisując się o poszczególnych miejscach, w których się zatrzymywaliśmy. Cała nasza mała bieszczadzka wyprawa była bardzo spontaniczna, bez ścisłego planu, bez rezerwacji. Całkowicie uzależnieni od pogody każdego ranka planowaliśmy dzień i kierunek naszego jechania. Bez presji, bez pośpiechu. "O tu ładnie", "tam piękna cerkiew jest do zobaczenia", "może byśmy coś zjedli", czy "zajedźmy do tamtej galerii".
Spaliśmy tam, gdzie znaleźliśmy spanie, jedliśmy, wtedy gdy zaczynało burczeć w żołądkach, leżeliśmy na trawie, gdy znużyliśmy się jazdą. Byliśmy wolni, niezależni i radośni, gdy zdarzyło się nam przeczekując deszcz na przystanku autobusowym spotykać przesympatycznych ludzi. A to ktoś zatrzymywał się autem żeby podrzucić dziewczyny aby uniknęły deszczu, a to negocjować z sympatycznym acz wczorajszym tubylcem, który bardzo chciał zamienić swoją starą krowę na motocykl. ;)
Zebrałam zdjęcia obrazów i chwil, które mnie inspirowały, zatrzymywały czy zachwycały. Momentów które chciałam zatrzymać na dłużej, aby nie umknęły. A może te zapamiętane dzięki aparatowi minuty znajdą kiedyś odzwierciedlenie w którejś z moich prac.
Fotografie są dla mnie zawsze najcenniejszymi pamiątkami z wakacji. To są moje Bieszczady.
Pięknie, prawda?
* * *
Kochani, mam dla Was bransoletkę!
Dla wiernych podczytywaczy - podglądaczy ją oddam. Jedną mam, ale zawsze to lepiej niż nic.
Bez linkowania, bez ogłaszania, po cichu, może to być nawet nasza mała tajemnica.
Wystarczy w komentarzu chęć posiadania wyrazić. No i szczęścia trochę mieć ale w tej sprawie to już nie do mnie! ;) Anonimowych proszę o komentarz z mailem.
Zapraszam więc tych, co im się podoba. A wygląda tak:
Zapraszam więc tych, co im się podoba. A wygląda tak:
srebro 925 - plastry muszli średn. 0,8cm - labradoryt - agat - hematyt
... piękna przygoda :)...
OdpowiedzUsuńmarzę o takiej bransoletce,:)
Skovro tajemnica to moze nikt sie nie dowie I bedzie dla mnie to cudo??chce, chce, chce:-) a fotki jak zawsze przecudowne:-) no jak Wy sobie daliscie rade w tym deszczu????podziwiam!!!! usciski!
OdpowiedzUsuńA normalnie! ;)) Ponieważ lipcowy deszcz jest kapryśny i na szczęście jest ciepło wciąż robiliśmy sobie rozbieranki i ubieranki w wodoszczelne kombinezony. Zawsze staraliśmy się jechać tam, gdzie aktualnie nie pada - znajomość chmur bardzo wskazana! I ponieważ oglądaliśmy sporo cerkwi, to one dawały nam dach i chroniły przed przelotnymi (na szczęście) deszczami. Ale dzięki temu zawsze pogadaliśmy z kimś ciekawym. Takie niespieszenie się cudowne. :)
UsuńŚliczna bransoletka, nie ukrywam, że chętnie przygarnę, jeżeli szczęście mi dopisze ;)
OdpowiedzUsuńBieszczady, to jedno z moich najukochańśzych miejsc na ziemi. Oglądam Twoje zdjęcia i gdybym pozbierała swoje, to okazałoby się, że moje Bieszczady są inne niż te, które pokazałaś tutaj. Zdjęcie z drogą znalazłoby się też u mnie :)
Każdy widzi co innego nawet będąc w tym samym miejscu. :)
UsuńNo, kochana, bransoletce nie odpuszczę :)
OdpowiedzUsuńA tą wycieczką przywołałaś u mnie wspomnienia, byłam tam 3 lata temu i było cudnie.
Pozdrawiam. Ola.
Marzę o bieszczadach tak dla odmiany od Alpejskich szlaków;)
OdpowiedzUsuńPiękna wyprawa, szkoda tylko, że ten deszcz tak mocno Wam dokuczył.
...a szczęscię ..no cóż...ostatnio bardzo mocno mnie opuściło ale co tam zapiszę się po to cudeńko.
Dominko nastepnym razem prosze, zabiez mnie ze soba!
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie klimatyczne miejsca!!!
p.s.Przepraszam za brak ,,koncowek, -mam problem z komentarzami
Fantastyczna wyprawa :) pozazdrościć :)
OdpowiedzUsuńa bransoletka cudna - pewnie, że chcemy :)
Serdecznie pozdrawiam :)
Rzemyki pozdrawiają Garderobę :) w tajemnicy...
OdpowiedzUsuńBransoletka będzie moja :) w tajemnicy...
hmmm Bieszczady-cudo! jestem przed obiadem i zerknęłam na menu a tam takie pyszne ptoki-oj zjadłabym:)
OdpowiedzUsuńskoro cicho i w tajemnicy to ja tez cicho sobie o tej bransoletce pomarzę:)
Oj, wróciłabym w Bieszczady, niekoniecznie na motorze, może być autem. Twoje wspomnienia fotograficzne są, jak zwykle, piękne. Zazdroszczę wrażeń. Natomiast co do bransolety, to ogromnie chciałbym się znaleźć w jej posiadaniu, ale sprawiedliwość musi być, toteż zobaczymy komu przypadnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
śliczna jak każda z kolekcji. choć nigdy niczego nie wygrałam to nie poddaje się i biorę udział. Kasia
OdpowiedzUsuńDominika super ...zazdraszczam takich dni bez planu bez pośpiechu...deszczu tylko nie chcę ;-)...ja już za kilka dni tak właśnie będę spędzać swoje dni...dwa tygodnie...Matko jak się nie mogę doczekać ;-). A po bransoletkę się ustawiam cichutko licząc na odrobinę szczęścia ;-)
OdpowiedzUsuńNo to pięknie wypoczywaj, Olu! Udanych wakacji! :)
UsuńBieszczady...kiedy to Ja tam byłam chyba wieki temu:)Na Twoich kadrach jakby takie piękniejsze,bardziej kolorowe.
OdpowiedzUsuńMoje były bardziej żółte..jesienne:)
Twoją prace to ja zawsze chętnie przytulę:)
Właśnie tak sobie jeżdżąc po Bieszczadach mówiliśmy, że jesienią musi być bardzo pięknie.
UsuńBieszczady są cudowne, ach rozmarzyłam się patrząc na zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńa bransoletkę też chętnie przygarnę :)
To tak po cichutku, w tajemnicy, żeby nikt nie widział i nie słyszał mówię chcę, chcę:))) kasia
OdpowiedzUsuńŚwietny taki bieszczadzki spontan Dominiczko :) Przez te pogodowe i inne przygody na pewno pozostanie W długo w pamięci :) A śliczne fotograficzne inspiracje na pewno znajdą odbicie w Twoich cudach recznie robionych :)
OdpowiedzUsuńA na bransoletkę śliczną oczywiście mam chęć więc staję w cichej kolejce ;)
Dominiko, co tam deszcz! Jak ma się chęci i dobrego towarzysza podróży to nic nie zniechęca, jak widać. Piękne ujęcia Bieszczad. :)
OdpowiedzUsuńA mogę i ja zapisać się po Twoją pracę ? Zawsze to coś nowego, pięknego :))))
Pewnie, Haniu! Każdy może. :)
UsuńNa zdjęciach w ogole nie widać paskudnej pogody:) Fajne takie spontaniczne wakacje...Ja w Bieszczdach jeszcze nigdy nie byłam! Dla mnie to nadal piękna, tajemnicza kraina z opowieści innych:)
OdpowiedzUsuńP.S. Nikomu nic nie mówiąc ustawiam się po bransoletkę, buziaki! ;)
Nie wyprzedziłam Cię w tym "byciu" zbytnio! To był mój pierwszy raz w Bieszczadach.
UsuńBieszczady jak zwykle cudne !!! tak jak i Twoja Dominiko kolejna praca. Oczywiście staję w kolejce - może kiedyś uśmiechnie się i do mnie szczęście:))) Gorąco pozdrawiam. Marzena.
OdpowiedzUsuńZapomniałam podać adres, ale jeszcze lipiec, więc zdążę- marzena.mszyca@wp.pl
UsuńCudna bransoletka! Oj, oby mi szczęście dopisało :), ustawiam się w kolejce!
OdpowiedzUsuńBieszczady piękne. To chyba ostatnie miejsce, które broni się przed komercją i "pazłotkiem". Wprawdzie sama nie wyobrażam sobie podróżowania na motorze, ale pomijając już aspekt bezpieczeństwa (bo ja na drodze lękliwa raczej jestem) to musi być pięknie tak mknąć wśród przyrody. Najważniejsze, że odpoczęliście, odetchnęliście od codzienności i nazbieraliście wrażeń. Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuńA bransolką przecudną, o ile los będzie łaskawy nie pogardzę.
Odniosłam wrażenie, że skromnie tam, zwyczajnie, bez przepychu, bo i pieniędzy zbyt wiele nie ma... W poszukiwaniu pracy dużo osób wyjechało... choć podobno pomału zaczynają wracać i próbują działać na własną rękę... Tak nam ludzie mówili...
UsuńA przyroda dziewicza i piękna.
Wycieczki motocyklem są świetne :) Piękne zdjęcia. Ja ostatnio z moim mężczyzną wybraliśmy się motocyklem na mazury :) niezapomniane wrażenia. :)
OdpowiedzUsuńBransoletka piękna i po cichutku ustawię się w kolejce ;)
Pozdrawiam :)
No i znów cudo!!!
OdpowiedzUsuńMoże tym razem się uda i szczęście uśmiechnie się do mnie:)
Pozdrawiam, Beata.
o rany bransoletka marzenie, nie bedę ukrywać :D Bardzo chciałabym zostać jej posiadaczką.
OdpowiedzUsuńCo do Bieszczad to wstyd ale nie byłam, ale jest plan ,że w tym roku. W tamtym było pierwszy raz Zakopane teraz Bieszczady.
No i fakt ,że motocyklem, wiatr we włosach to jest to :-) Pozdrawiam
Wcale nie wstyd, Jenny, bo ja również byłam pierwszy raz i w Zakopanem i Bieszczadach. Możemy podać sobie ręce! Jakoś tak zawsze było nie po drodze.
Usuń:)
Super wyprawa ;-) Chętnie przygarnę bransoletkę jest piękna, w szarościach,taka jak lubię... ;-)
OdpowiedzUsuńUstawiam się w kolejce. Szanse marne, ale jak nie stanę to na pewno nie dostanę.... Pozdrawiam !!!
OdpowiedzUsuńDominiko ani nie pisnełaś słówka ... ;)
OdpowiedzUsuńa czy koło Gesiego Zakrętu przejeżdżałaś ? tam fani motocykli mieszkaja i prowadza to cudowne miejce mam nadzieje ,ze trafiłaś na nich po drodze... pisałam o nich troszkę ,bo byłam w kwietniu w Bieszczadach .:D cerkwi duzo do zobaczenia , pięknie ukazałaś nam kadry z waszej podrózy zazdroszczę tej jazdy motocyklem tylko szkoda ,ze woda ;)) ;)
POLSKA piekny kraj ....
oczywiście tez ustawiam sie w kolejce , bo fanką Twoją jestem dozgonną ;p
ps
i ciągle mi mało Twojej bizuterii ;)
Faktycznie, pisałaś! No, nie byłam! I bardzo żałuję, pewnie byśmy tam zawitali.
UsuńDo poprawki. ;)
O jakie piękne fotki..... cudne wakacje Dominiko :) a na bransoletkę mam oczywiście smaka :)
OdpowiedzUsuńOpis podróży cudny, Bieszczady - moje marzenie. Może w przyszłym roku. Bransoletka w sam raz dla mnie :).
OdpowiedzUsuńoj, a ja tak marzę o motocyklowych podróżach... planuję prawo jazdy i zakup motoru. Na razie to tylko plany ale realizacja coraz bliżej. pozdrawiam serdecznie i dorzucam swoją kandydaturę do bransoletki ;)
OdpowiedzUsuń:) Życzę powodzenia i szerokich dróg!
Usuńa wiesz ,że ja jeszcze nigdy nie byłam w Bieszczdach...a takie zdjecia tylko wyostrzaja mój apetyt:))...bransoletka cudna-marzenie:))))))))))))))
OdpowiedzUsuńQrko, ja też. Tzn pierwszy raz byłam i cieszę się, bo trochę miałam wyrzuty.
UsuńPakuj się! ;))
Bieszczady...cudowne miejsca, miłe wspomnienia :) Może do mnie uśmiechnie się szczęście ? Staję w kolejce, pozdrawiam i zapraszam Dominiczkę na moją rozdawajkę :)
OdpowiedzUsuńW Bieszczadach spędziłam calutki miesiąc - był to obóz harcerski i miałam wtedy całe 15 lat, a tak dużo łaziliśmy po górach, że wieczorami nawet nie wiedziałam kiedy zasypiałam - wspomnienia pozostały cudowne :))
OdpowiedzUsuńps. po cichutku i w tajemnicy też ustawię się w kolejce po tak cudowną bransoletkę...
pozdrawiam
My niestety nie chodziliśmy... Wypad był typowo objazdowy aż tyłki wieczorem bolały! Ale taki był plan: objechać.
UsuńA wiesz..., pojechałabym na taki obóz. Dziko, cicho, głusza jakaś, co zrobisz sobie do jedzenia to zjesz, żadnego wifi....???? Hmm ... Pewnie dałabym radę nawet bez wifi! O! ;))
Chyba coś zjadło mój wcześniejszy komentarz, więc jeszcze raz: uwielbiam Bieszczady! Niestety rzadko mam szczęście bywać w tym rejonie, z tym większą więc przyjemnością obejrzałam Twoje zdjęcia :). Pierwszy raz byłam w Bieszczadach bardzo dawno temu, na prawdziwym autostopie i widziałam wtedy prawdziwe, dzikie Bieszczady... i zakochałam się wtedy w tych przepięknych widokach, w niesamowitej przyrodzie! I ludzie tam jacyś tacy inni, żyjący jakby innym rytmem niż ten, który znam na codzień... A wędrówki na motocyklach pozytywnie zazdroszczę, to moje niespełnione marzenie :).
OdpowiedzUsuńBransoletka jest przecudnej urody, wspaniale by było ją posiąść :)))
Nie widziałam ani jednego autostopowicza! Jak to możliwe?? Czyżby już nie było autostopowiczów?? Bieszczady to przecież wymarzone miejsce na taką włóczęgę.
UsuńMarzenie trzeba wpisać na listę do wykonania i powoli realizować. Bo po to są marzenia, nie? ;)
Teraz już chyba nie ma takiego autostopu... ale za to są motocykle, to też magia, tylko trochę inna :)))
Usuńchcę bransoletkę. małgosia
OdpowiedzUsuńOj bransoletka cudna, chciałabym, chciała...
OdpowiedzUsuńAż wstyd się przyznać ale w Bieszczadach jeszcze nie byłam.
Twoje zdjęcia są tak ciekawe i zachęcające, że chyba wreszcie się tam wybiorę (też z Wrocławia:)).
Pozdrawiam serdecznie. Dorota.
dorota.ml@onet.pl
Hejka,Dominisiu;)Wypad w Bieszczady widać po super zdjęciach ,że udany;)A po Twoje cudo chętnie się ustawiam;)Może zostanę szczęściarą;)pozdrowionka;)
OdpowiedzUsuńcudowna okolica!
OdpowiedzUsuńZnowu próbuję, może tym razem się uda :)
OdpowiedzUsuńostrowskagm@gmail.com
Zazdroszczę Bieszczad, a bransoletkę- jasne, że bym chciała :) Buziaczki! Iwona
OdpowiedzUsuńiwpom@interia.pl
Piękne zdjecia, nostalgię obudziły. Kiedyś w Bieszczadach spdziłam pełne dwa tygodnie - każdego dnia lało. Jedne z najlepszych wakacji życia. Ach się było bardzo młodym ;)
OdpowiedzUsuńA jeśli los chce mi podesłać taką bransoletkę to nie odmówię.
:))) No masz! Każdego dnia lało i były to najlepsze wakacje życia?? To dowód na to, że pogoda zupełnie nie ma znaczenia, gdy towarzystwo jest ok! Moje Bieszczady mimo dość częstych ubieranek - rozbieranek również były super! :)
UsuńChciałbym ją!
OdpowiedzUsuńostrowskagm@gmail.com
Przepraszam, komp mi nawala -przedtem wpis się nie opublikował, a teraz pojawiły się oba.
UsuńBieszczady mają swój niezaprzeczalny urok. Uwielbiam je, zwłaszcza jesienią, taką polską złotą. Myślę, że od moich licealnych czasów wiele się tam zmieniło i może właśnie natchnęłaś mnie na zaplanowanie takiej sentymentalnej podróży np we wrześniu. Dzięki :-)
OdpowiedzUsuńA jeżeli chodzi o bransoletkę to oczywiście i ja bardzo chętnie :-)
Pozdrawiam serdecznie :-)
No to się powoli pakuj, kochana, bo we wrześniu zapytam jak było!
Usuńpozdrowionka
Piękne zdjęcia, aż się zadumałam. Ja chętnie wyciągam wysoko rękę po Twoje dzieło czyli bransoletkę!!!!! Może się uda :)
OdpowiedzUsuńOj chciałabym...
OdpowiedzUsuńod razu z marszu ustawiam się w kolejce po bransoletkę :)))
OdpowiedzUsuńa Wasza wyprawa rewelacyjna... ja tylko rodzinnie po płaskich terenach mogę wyruszyć... inaczej pchać wózek to nierealne, ale Twoje fotki super :)
ogromny buziak aga :D
Aguś, po płaskim może być równie fajnie. Trzeba tylko robić to z otwartą głową i umieć cieszyć się chwilą. A Ty to masz!
Usuń:**
tak mam kapitalnie tu nad moim Bałtkiem ale marzy mi się powspinać :) pomęczyć nogi w górę... nie tylko do przodu hehe :)
UsuńCudowna wycieczka, my w tym roku znaleźliśmy takie swojskie klimaty na Mazurach. Aż ciężko wracać do miasta.
OdpowiedzUsuńA bransoletką bardzo chętnie się zaopiekuję.
pozdrawiam serdecznie
Lubię czytać Twoje zapiski.Żebym chociaż w namiastce miała takie wspomnienia z urlopu - a zaczynam go w poniedziałek - jak Ty z wyprawy swojej. Jak zwykle podziwiam Twoje wyroby jubilerskie i pocichutku , skromnie , cierpliwie czekam na ogłoszenie kto dostanie bransoletkę . Ja też chce :-). Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę podróży - Bieszczady to moje dotychczas niespełnione marzenie... Jedną bransoletkę od Ciebie już mam, więc wiem, że marzenia się spełniają i może kiedyś będą i Bieszczady i jeszcze jedna bransoletka od Ciebie - do kompletu ;)
OdpowiedzUsuńNo mi bardzo !! jak każda Twoja praca !!!! chciałabym ją mieć...ja każda z pewnością z nas ;-))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, ewa
Piękna fotorelacja.... cudne wakacje Dominiko :) Bieszczady lubię bardzo, najbardziej jesienią... a bransoletkę chciałabym... chciała...
OdpowiedzUsuńwitam, i ja się zapisuję , a zdjęcia piękne bo taka piękna ta nasza Polska :) Pozdrawiam Bożka
OdpowiedzUsuńalle wyprawa!
OdpowiedzUsuńCudna bransoletka. A i relacja taka od serca. Podobają mi się amaranty na pelargoniach i na chustach ogólno-góralskich...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
m.
Bladoróżowe zmysłowe cacko, poproszę...... A ciekawa jestem jak smakował PTOK :) Pozdrawiam, Renee rossana5@wp.pl
OdpowiedzUsuńJaka cudna relacja z Bieszczad, dzięki! Ha:) Szkoda, że nie można oddawać pogody - na naszych norweskich drogach była wręcza "za dobra":):) A bransoletka cudna, jak wszystkie Twoje i chętnie bym ją przygarnęła:) Pozdrowienia serdeczne!
OdpowiedzUsuńW Bieszczadach byłam w wieku licealnym, więc TROSZKĘ dawno to było i pamiętam je w surowszym stanie. Twoje, dzisiejsze piękne! Do bransoletki kolejka długa jak widzę, ale a nuż mi się uda - ostatni będą pierwszymi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zdjęcia fajne, i rzeczywiście wywołują wspomnienia. W Bieszczadach byłam wiele razy, ale za każdym razem inne pokazują mi oblicze - pewnie ja się też zmieniłam, i mój punkt postrzegania. Tym niemniej po Twoim wpisie znowu zatęskniłam.... Pozdrawiam i ustawiam się w kolejeczce :) Ania PL
OdpowiedzUsuńNie byłam nigdy w Bieszczadach, ale Twoje zdjęcia cudnej urody zachęcają do wizyty bardzo. A bransoletkę bym przygarnęła z wielką ochotą :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Malgorzata.Dziurkowska@poczta.onet.pl
Jakoś się nie dziwię, że Krupówki w lipcu Cię nie ujęły - Zakopane ma wdzięk w porze tuż przed sezonem i tuż po nim :) Bransoletka piękna, jakby mi przypadkiem szczęście dopisało, to nosiłabym ją z wielką przyjemnością :)
OdpowiedzUsuń....na szarym końcu z nadzieją i wiarą...że może to cudo trafi do mnie...jawa02@wp.pl.....a Bieszaczady...dalej piękne
OdpowiedzUsuńAle cudeńko. Może szczęście się do mnie uśmiechnie.
OdpowiedzUsuńAnBini (aneta.binieda@wp.pl)
Trafiłam do Ciebie przypadkiem, zaciekawiona tytułem "lato w mieście - festiwal nowe horyzonty..." i zdjęciem złotego roweru.
OdpowiedzUsuńPotem kolejny post i ......piękne bransoletki. Potem szczera i wciągająca opowieść o Twoich Bieszczadach,.... cudne zdjęcia
i na koniec to cudo, przecudnej urody. Z wielką chęcią przyjmę ją do siebie jeśli szczęście mi dopisze.
I czytam dalej następne posty.
ojej jak już dużo komentarzy:-) z nadzieją zgłaszam swoja ochotę na bransoletkę :-)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Iga
iga_84@o2.pl
Ojej, ja też staję w kolejce chętnych :-) Bieszczady to moje ulubione góry, tylko pozazdrościć wycieczki :-) Pozdrawiam, Iza
OdpowiedzUsuńDomini ♥ nadrabiam zaległości i wędruje razem z Tobą po Bieszczadach i Wrocławiu(nigdy nie byłam :-( - cudnie ...
OdpowiedzUsuńnie ukrywam,że kocham Twoją biżuterię i marzę :-)))) i chcę ... ogromie , wręcz okrutnie :-))))
całusy i pozdrowienia
Dorcia
Widzę, że też lubisz się trochę umordować na wakacjach ;)
OdpowiedzUsuńCudne klimaty, Dominiko! I zdjęcia takie, że czuję, jakbym tam była.
Szacunek!
Inka
Inko, ja po prostu na leżąco na plaży albo na siedząco na leżaku albo tym podobne... nie potrafię!!
UsuńAle wiem, że Ty też lubisz się umordować! :) I dobrze. Musi się coś dziać.
Kocham Bieszczady, w planach mam wyjazd pod koniec września . Proszę napisz , gdzie jest ta pracownia ikon i gdzie można zjeść takie prozaki (smak mojego dzieciństwa , ale z dżemem ), bo jeszcze tej części nie odkryłam ? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZarówno pracownia ikon jak i prozaki odkryłam jadąc Wielką Pętlą Bieszczadzką. Prozaki jadłam dokładnie na stacji Bieszczadzkiej Kolejki Leśnej w Majdanie. Natomiast Galeria Ikon była w miejscowości Cisna.
UsuńPozdrawiam i życzę wielu wrażeń!