Wiecie jak to jest. Spada na nas jak grom z pogodnego nieba, wbija w ziemię i koniec. Nie ma zmiłuj!
Był piękny słoneczny, wiosenny dzień a ja z otwartą głową (i sercem) wędrowałam po giełdzie pełnej przedmiotów z odzysku, porzuconych, niepotrzebnych, wygrzebanych i do wzięcia (czyt. kupienia).
Stał tam. Razem z mnóstwem staroci i klamotów, zastawiony jakimś stołem, brudny, po przejściach, no i samotny... ;) A ja z otwartym sercem przecież! I jak tu nie przygarnąć nieszczęśnika? Miał w sobie wiele potencjału i pomyślałam, że warto byłoby włożyć w niego trochę pracy i zainwestować z nadzieją, że drugą młodość przeżyje przy mnie. Że cieszyć mnie będzie swoim jestestwem w nowej odsłonie. Nakręciłam się potwornie. Wróciłam z nim do domu. Już oczami wyobraźni widziałam jak pięknieje w mojej nowej letniej kuchni w altanie, co mi ślubny miał tej wiosny wybudować w ogrodzie ("... no możemy wybudować..., a na pewno chcesz...? po co właściwie Ci ta altana??) .
Taaaa.... będzie cudnie! Będzie pięknie.
Kredens kuchenny z lat 50-tych - moja nowa miłość.
Z dnia na dzień widziałam więcej uszczerbków w jego wyglądzie i coraz więcej pracy.
Moją miłość opuszczało powoli szaleństwo zachwytu.
Zaczęło się szlifowanie, klejenie, zaciskanie, malowanie, przecieranie, znów malowanie, znów przecieranie, poszukiwanie brakujących w środku szufladek, kupowanie siatki, mocowanie itd...
Kredens gotowy nigdy nie wydostał się z garażu, bo kuchnia letnia w altanie nie powstała. Altana również nie powstała, "bo właściwie wcale nie jest nam potrzebna" ;)
Kredens znalazł nowy dom, a Wam pokazuję zdjęcia. Robił je mój M. co pewnie widać, bo mebel stał się bohaterem... drugiego planu... ech... :))
Nie obiecuję, że znów uczucie mnie nie opęta, że będę ostrożniejsza i nie krzyknę " o jejku!" przed jakimś kolejnym starociem.
No, nie. Nie mogę obiecać.... ;)
*
A to maleństwo wyciągnęłam wrzeszczące wniebogłosy z nadkola jakiegoś samochodu. Był przerażony i potwornie głodny. Ze strachu przesiedział cały dzień za bojlerem. Słodziak...
*
Na podstronie Biżuteria promocje pojawiło się kilka pozycji w korzystnych cenach.
Pięknego weekendu Wam życzę! ♥
Ach, jak bardzo Cie rozumiem :-)
OdpowiedzUsuńKredens to tez moja miłość, i wiem ile pracy ta miłość pochłania, chociaż pracował mój M :-)
Wasz kredens wyszedł cudny! Kurcze, może ta altana jeszcze powstanie ?;-)
Uściski!
Będę "pracować" nad tym przez zimę! ;)
UsuńŚciskam, Iwonko!
Taki kredens to i moje marzenie:)tylko miejsca nie ma na to marzenie:)
OdpowiedzUsuńSzczęściarz z kotka:)
Kotek już trafił w bardzo dobre ręce. :)
UsuńPięknie go odnowiłaś -podziwiam bo domyślam się ile to pracy :D Szkoda że w altanie nie stanie :/ ale z pewnością znalazłaś mu wspaniały dom ;) Jaki kocio słodki - biedulka mała :/
OdpowiedzUsuńNie ma altany, nie ma kredensu! ;))
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDominiko same cuda na Twej drodze stają ... jak nie mebel cud urody, co mu prawdziwą metamorfozę zafundowałaś ;)
OdpowiedzUsuńTo kocię słodyczy pełne :)
Masz w sobie moc jakąś czy jak ;)) Masz, masz serce piękne ot co !! no i zdolne rączki niesłychanie !!
Ściskam ciepło ♥
Przestań, bo się czerwienię! ♥
UsuńPięknego weekendu!
To teraz jeszcze bardziej uroczo wyglądasz z tym nieśmiałym rumieńcem ;)
UsuńTobie też pięknego :)
Kredens marzenie:)No i piękna Shadowka:)
OdpowiedzUsuńJą też lubię! :)
UsuńI nie dziwię się:)Kocham motocykle...ale tylko takie z duszą i klimatyczne:)
UsuńNiemożliwe, po prostu niemożliwe, że on wcześniej tak wyglądał...
OdpowiedzUsuńDominiko, a kociak, jejku jaki słodki, ach jakbym takiego chciała (tak, wiem, wiem, mam trzy, muszę się opanować;)
Kociak miał zostać, ale.... muszę jeszcze nad tym w domu popracować. ;)
UsuńKredens cudo, ale cóż...takie życie:) Kociaczek milusi, ale co na to Twój PIES ????? Miłej soboto/niedzieli:)
OdpowiedzUsuńKrysko, moja Moka SZALAŁA z zazdrości! Próbowała nawet przekupstwa przynosząc nam pod nogi wszystkie swoje zabawki!
UsuńAle kocię już w swoim nowym domu, więc pies spokoju zaznał i odetchnął z ulgą. I znów jest pępkiem wszechświata! :))
świetnie wyszło!
OdpowiedzUsuńmiałam takie, tylko oryginalny biały...
a kociaczek słodziusi.
:)
UsuńKredens po metamorfozie piękny! Bardzo zdolna i wszechstronna kobieta z Ciebie Dominiko:) Podziwiam!!!
OdpowiedzUsuńKociak rzeczywiście słodziak :)
pozdrawiam i również życzę udanego weekendu
Przepiekny kredens! Wydaje mi sie, ze starszy, niz z lat 50. Ten model jest widoczny na wielu filmach wojennych, m.in. w Czasie Honoru. Ja osobiscie mam do niego wielki sentyment - segment taki w bieli, dokladnie taki, jak Twoj po przerobce, stal w chacie mojej Babci... Ile to razy podbieralo sie z niego cukierki... Wspaniale wspomnienia!
OdpowiedzUsuńZałożę się, że pamiętasz smak tych tych cukierków do dziś! :)
UsuńA kredens... może starszy.., ale nie znalazłam na nim ani tabliczki znamionowej, ani producenta... nie wiadomo skąd i kiedy. :)
cudny cudny ten kredens bardzo mi sie podoba :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
dobre masz serduszko :) bo i kredens i kocurek ... szkoda, ze takich ludzi jest naprawde niewielu!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :O)))))
OdpowiedzUsuńbuziaki i cieple pozdrowienia
a.
Mam tak z wieloma rzeczami. Muszą być moje i tyle... Czasami miłość zostaje, czasami nie, ale z tym uczuciem walczyć się nie da :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie doczekałaś się altany, żeby móc zostawić sobie ten kredens. Bo piękny jest, podobnie jak ta kruszynka ze słodką mordką. Wiem z doświadczenia, że na takie miłości od pierwszego wejrzenia nie ma lekarstwa, dopadają i odbierają rozum. Buziaki.
OdpowiedzUsuńAle ile frajdy przysparzają.... ;D
UsuńOj trudno by mi było rozstać się z tak wypracowanym mebelkiem.Mój dziadek taki podobny mieł ale potem gdzieś przepadł.Pewnie nie poznali się na jego pięknie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńOMG.... skądś znam takie obiecanki.... kredens świetny, bardzo ciekawe połączenie mebla z lat 50 z jeszcze bardziej wintydżową siatką, o i w fornirze świetnie się prezentował. Uchwyty ma piękne.
OdpowiedzUsuńKociak miodzio (ja też mam nowego, drugiego kotka :)
Uściski
Uchwyty zastawiłam oryginalne.
Usuń:)
każda kuchnia zasługuje na taki kredens. Moja babcia ma taki w altance. jak tylko załatwię transport, to go wypucuję i wycackam:D, bo Ci pozazdrościłam
OdpowiedzUsuńNo i dobrze, że pozazdrościłaś. Działaj! :)
UsuńI pomyśleć, że podobny kredens stał kiedyś w kuchni mojego rodzinnego domu. Ustapił miejsca badziewiastym meblom kuchennym i stanął w garażu, a teraz to już się nawet nie nadaje do renowacji. BUUU...
OdpowiedzUsuńŻyczę spełnienia marzeń o altance.
Ola.
Jak to się stało, że wcześniej nie znałam Twojego bloga...? :D Już parzę herbatę i wolną sobotę spędzam na buszowaniu tutaj :) Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńWitaj! :)
UsuńTen kredens to już prawdziwy klasyk! Biały wygląda świetnie. Koteczek jest po prostu do schrupania!
OdpowiedzUsuńKocham te kredensy - moje babcie takie miały. Odnowiłaś go prześlicznie - perełka, zazdroszczę - szczerze ;).
OdpowiedzUsuńDo tego ten motor, bardzo stylowo.
Kociuś boski. Ja uwielbiam - prawie wszystkie moje koty były po takich przejściach.
Cieszę się ze szczęścia kotka :D <3.
Ojej "spłakałam się" ze śmiechu z tego mistrza drugiego planu. Jednak męskie oko inaczej patrzy, jednak nie przysłonił nam prawdziwego bohatera:) Metamorfoza niezwykła:)
OdpowiedzUsuńile pracy musiała kosztować taka metamorfoza! świetny efekt :)
OdpowiedzUsuńNo chyba nie wydałaś tego kredensu ?! Przecież cudo Ci wyszło !!! Ja po takiej ilości włożonej pracy zaraz na wiosnę brałabym się za altanę żeby tylko kredens zostawić:)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko:)
Wydałam. Ale już jestem gotowa na nowe zauroczenie! Może lepiej z domu nie wychodzić...? ;)
UsuńKredens wyszedł wspaniale, ale ta robota, coś wiem o tym.
OdpowiedzUsuńSamo malowanie to już pryszcz, przy szlifowaniu :)
Ale warto, bo wyszedł ślicznie i aż szkoda, że go nie zostawiłaś sobie :)
Miłego weekendu :)
No i nie pochwaliłaś się, że o Twoim talencie napiszą w gazecie :)
UsuńSerdecznie gratuluję, Marta
Zacznę od końca...kociak przesłodki,miałam takiego w dzieciństwie :))) więc zakochałam się w nim!
OdpowiedzUsuńKredens...wspaniała robota,szkoda,że jednak nie stanął w tej altanie,byłby cudną dekoracją ale może jeszcze kiedyś? :)
Pozdrawiam
Dominiko, właśnie ujrzałam Cię w MM, gratulacje!!:)) A kredens...doskonale rozumiem tą miłość, ja mam bardzo podobny,kupiłam na allegro, też z lat 50-tych, tyle że mój zagrzał miejsce w "pracowni", ale uwielbiam go:) Uściski!!!
OdpowiedzUsuńU mnie nijak nie chciał się wpasować w żaden kąt... Początkowo myślałam o kuchni, ale jednak nie...
UsuńDziękuję Irko! :)
Kociaczek słodki! :) A metamorfoza kredensu bardzo udana :) Na pewno znajdziesz dla niego odpowiednie miejsce :) A będąc teraz w "takim" towarzystwie chyba nie narzeka... ;))) Pozdrowionka :)
OdpowiedzUsuńJuż go nie mam. Poszukam sobie nowy! ;))))
UsuńJak serce krzyczy to nie ma zmiłuj :))) Kredens taki z duszyczką, co to kryje się w zakamarkach szuflad... Podziwiam za ogrom włożonej pracy i satysfakcja z tego pewnie nieziemska! A wiesz ten pierwszy plan również bardzo mi się podoba, oj podoba, pododoba:D
OdpowiedzUsuńKociak do rozpieszczania, cudny! I altanki życzę, niech się spełnia i wierzę, że tak będzie. ściskam:**
Ewuś, to moje serce to zbyt często krzyczy! Będę musiała chyba przykuć się do kaloryfera, gdy będzie u mnie kolejna giełda staroci...! hihihi.... :*
UsuńO jak ja lubię takie przemiany. Ja też latem rozpoczęłam pracę nad kredensem z nadzieją, że na święta zagości w domu,. Ale chyba jeszcze nie w tym roku ... dopiero stare powłoki farb zdarte, a jeszcze cały tył muszę wymienić. Wiem ile to pracy :)
OdpowiedzUsuńU mnie też trochę to trwało. To żmudna praca... Trzymam kciuki za Twoje efekty. :)
UsuńDomi, Babcia "niania", która się mną opiekowała miała taki kredens:)))
OdpowiedzUsuńPamiętam gdzie stały płatki owsiane,które podjadałam prosto z torebki łapkami małymi.....:))))
Wspomnienia dzieciństwa wróciły!
BOSKO!
:)
Buziaki Kochana!!!:************
aaaaaaaaaaaaa...nasz Mendulski w chwili znalezienia też tak wyglądał...i też darł się jak nie wiem co!!!!!:)
UsuńTeraz waży 7 kg i jest dostojnym Menduslkim z charakterem!!!:)
Piękny!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Olu, niech Ci towarzyszą zawsze te bezcenne wspomnienia! :**
UsuńTy to masz dobre serce. Dwa brzydalki w jednym poście uratowane!
OdpowiedzUsuńAuuu ale mamy podobnie teraz. Są prawie jak bracia. Mojego nazwałam Libre, do pary z Qba, a Twój?
OdpowiedzUsuńMój już nie jest mój. Ma nowy dom i pewnie nowe imię. :)
UsuńDominiko, kredens po metamorfozie wygląda rewelacyjnie. Gratuluję osiągnietego efektu! Pozdrawiam cieplutko. Ania
OdpowiedzUsuńWcale się nie dziwię Dominiko, że się w nim zakochałaś, cudnie wyszedł po metamorfozie. Ja już nie mam miejsca na takie cudeńka, więc pocieszam się drobiazgami. Ostatnio zakupiłam piękny, szklany dzwonek i cieszy mnie jak grzechotka małe dziecko, kiedy nim potrząsam. Takie małe, a też cieszy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Kociak jest fajowy. Mam nadzieję, że zostaje u Ciebie?
Nie został...., ma już nowy dom, Haniu. :)
UsuńNie wiem czy cieszyć się, ze jest "nas" więcej, czy już płakać płakać nad niedoskonałością natury ludzkiej...
OdpowiedzUsuńMam tak samo. W piwnicy mojej babci stoi kredens i czeka. Tylko, że teraz to już nie wiem na co. W między czasie wyjechaliśmy, kredens nie doczekał się odnowy. Pamiętam jak go zobaczyłam. Drzwiczek na dole nie miał, "nie szkodzi koszyczki powkładam". Chyba z 50 warstw farby na sobie, "nie szkodzi zedrę". Szybik też brak, "nie szkodzi wprawię". Nazywa się to zaślepienie przez miłość... Jeszcze tylko wspomnę, że taką miłość nie raz i nie dwa przeżyłam i chyba jeszcze przeżyję ;)
Piękny ten Twój/już nie Twój kredens.
A, jeszcze kicia. Śliczna. Wgląda jak moja jak ją przyniosłam do domu. Koszyk w którym ją transportowałam był tak wielki dla niej, że trudno było ją tam dojrzeć. Teraz jest większa, dużo większa ;)
OdpowiedzUsuńNa początku dopada nas ogromna fascynacja, a z czasem zaczynamy myśleć racjonalniej. Ale uczucie stysfakcji po skończeniu odnowy bardzo przyjemne. :)
UsuńRóżnych domowych przedsięwzięć podejmuję się z ochotą, ale odnawianie mebli do nich nie należy. Tym bardziej Ciebie podziwiam, podołałaś wyzwaniu i efekt jest oczywiście wspaniały. Bardzo lubię kontrastujący blat:) Ja też mam kredens, w którym zakochałam się przez allegro. Zapewne wymagał ogromnej renowacji, ale ja poprzestałam na malowaniu (był już oszlifowany) i jest piękny. Ale drugiego takiego mebla już nie chcę.
OdpowiedzUsuńps. fajnie u Ciebie, będę wpadać, pozdrowienia
Witam serdecznie. Zaglądaj! :)
UsuńJestem pod wrażeniem! :) Zmieniłaś go nie do poznania - oczywiście na lepsze. A kotek jest słodki :) Mam nadzieję, że Twój psiak nie buntuje się z jego powodu ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Kot jest już w nowym domu. Sunia przez te kilka dni, gdy kot był z nami, szalała z zazdrości! :)
Usuńtaki kredens stoi u moich rodziców w garażu.. lecz w kolorze.. hmm.. taki delikatny niebieski.. taaak.. tata przeznaczył go na klucze i inne dobroci.. niestety stoi tam od dobrych 15 lat.. więc już niestety nie nadaje się do odnowienia.. ale ma inne szybki niż u Ciebie "przed" ..bo szkło ma takie wypustki.. nie wiem jak to nazwać.. ale ma nieregularną powierzchnię .. dzięki czemu nie widać co leży w środku :)
OdpowiedzUsuńmusiałaś się napracować! podziwiam, bo efekt fantastyczny ":)
Ojjjjejjj mam taki sam kredens i właśnie jestem w trakcie jego renowacji :))) nam nadzieje,że i mój będzie tak ślicznie wyglądał:)
OdpowiedzUsuńPiękności :)
Kochana zacznę od końca słodziak niesamowity , a kredensu zazdraszczam i chyba bym nie oddała ,ale też nie mialabym gdzie postawić i oczy cieszyć ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Kochana kredens jest po prostu boski teraz..ech...przypomina mi kredens mojej babci..:)
OdpowiedzUsuńpiekny!
taki kredens jest marzeniem mojego życia!!!!!!!!!!!i kiedyś to marzenie spełnię;-))) na sto procent;-))strasznie ale to strasznie podoba mi się siatka hodowlana zamiast szybek;-)p.s gratuluje moja droga zauważenia Twojego bloga i opublikowania w MM;-) POZDRAWIAM OCZYWISCIE.;-)
OdpowiedzUsuńwiele ź nas o takim marxy.....i ja :)0...a jak byłam dźieckiem uwaźałam go źa domowego potworka:)))
OdpowiedzUsuńKredens cudowny, jesteś WIELKA, ale koteczek przebija wszystko i tu dopiero jesteś WIELKA. Gratulacje, bo masz wielkie serce.
OdpowiedzUsuńKredens uroczy, ale "akcja" z kotkiem Kochana o już mistrzostwo- świat Ci to z pewnością wynagrodzi!:-)
OdpowiedzUsuńBardzo popularne staje się restaurowanie starych mebli i dawanie im drugiego życia. W sumie jest to w pewnym rodzaju mieszanie różnych styli http://abc-augustow.pl/mieszanie-styli-wystroju-wnetrza-mozna-polaczyc-tradycje-nowoczesnosc/ dzięki którym wiem, że można w dość prosty i nieszablonowy sposób zrobić efekt niesamowity.
OdpowiedzUsuńUważam, że taki kredens jest praktycznym i bardzo pojemnym meblem kuchennym, w którym z pewnością zmieści się wiele różnych akcesoriów. Każde pomieszczenie powinno być przede wszystkim dobrze wyposażone w niezbędny asortyment do przyrządzania i serwowania potraw. Ja tego typu rzeczy kupuję najczęściej w sklepach online np. https://duka.com/pl/. Z reguły znaleźć można tam wszystko czego będziemy potrzebować w kuchni - od sztućców, naczyń, aż po sprzęt agd i meble kuchenne.
OdpowiedzUsuńKiedy zobaczyłem kota, zapomniałem, o czym był ten post. Ale faktycznie jest bardzo interesujący, pisz dalej!
OdpowiedzUsuń_____________________
darstar